Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Małe szkoły do liwidacji...?

5 stycznia 2016

Po reformie edukacji, w wyniku której państwo przekazało szkolnictwo podstawowe samorządom, jest tylko kwestią czasu, kiedy gminy zaczną masowo zamykać małe szkoły, do których muszą dopłacać. W skali kraju dotyczy to blisko 5,5 tys. placówek liczących poniżej 70 uczniów. Najgorsza sytuacja jest w województwie lubelskim, gdzie znajduje się blisko 500 takich placówek.

- Ratunkiem dla małych szkół jest przekazanie ich stowarzyszeniom, które powstaną z inicjatywy rodziców uczniów - taka jest konkluzja konferencji "Mała szkoła - duży problem", zorganizowanej przez Lubelskie Kuratorium Oświaty.
Zbliża się termin, w którym samorządy podejmują decyzję o ewentualnej likwidacji szkoły. W ubiegłym roku w Lubelskiem zlikwidowano 18 szkół podstawowych, filii oraz gimnazjum. W tym roku na razie do kuratorium wpłynął jeden taki wniosek dotyczący trzech placówek w gminie Werbkowice w powiecie hrubieszowskim w miejscowościach Terebin, Gozdowo i Turkowice, ale wiadomo, że samorządy, szukające na każdym kroku oszczędności, jeśli nie w tym roku, to w następnych latach będą zamykały kolejne szkoły.
Aby temu zawczasu zaradzić, lubelskie kuratorium przekonuje środowisko oświatowe o potrzebie zmian. - Przekazanie szkół stowarzyszeniom, które powstaną z inicjatywy rodziców uczniów, i powierzenie im placówki na zasadzie umowy o przekazaniu, a nie poprzez likwidację, jest najlepszym sposobem zapewnienia funkcjonowania małych szkół - powiedział nam lubelski kurator Krzysztof Babisz. - Nie chcemy mówić o likwidacji szkół, tylko o przekształceniach - zastrzega. Jednak w tym roku, w przeciwieństwie do lat poprzednich, kuratorium niewiele ma tu do powiedzenia, gdyż opinia kuratorium w sprawie likwidacji szkoły nie jest dla gminy wiążąca.
O korzyściach płynących z przekształcania małych szkół z gminnych w stowarzyszeniowe przekonuje Fundacja Inicjatyw Oświatowych. - Od 10 lat wspieramy zakładanie Stowarzyszeń Rozwoju Wsi, organizacji pozarządowych prowadzonych przez rodziców i innych mieszkańców wsi po to, aby przejmować likwidowane szkoły - mówi Elżbieta Tołwińska-Królikowska, wiceprezes Federacji Inicjatyw Oświatowych. - Teraz szkoły mają dużo łatwiejszą drogę niż 10 lat temu, kiedy czasami rodzice strajkowali po pół roku, żeby uratować szkołę. Zdaniem Tołwińskiej-Królikowskiej, wielu wójtów tak naprawdę nie chce likwidować szkoły i są gotowi ją utrzymać na innych zasadach, np. jako prowadzoną przez stowarzyszenie, co wiąże się z mniejszymi kosztami. Taka szkoła działa na innych zasadach. Nauczyciele są w niej zatrudniani na podstawie kodeksu pracy, a nie Karty Nauczyciela, choć nadal są nauczycielami, obowiązuje ich awans zawodowy i lata pracy liczą się im do wysługi lat na stanowisku nauczyciela. Z umiarkowanym sceptycyzmem podchodzą do tych zmian w oświacie związkowcy z "Solidarności". - Możliwość przekształcania szkół jest skutkiem ubiegłorocznej zmiany w ustawie o systemie oświaty - mówi Teresa Misiuk, przewodnicząca sekcji oświaty lubelskiej "Solidarności". - Jako oświatowa "Solidarność" generalnie byliśmy krytyczni wobec tych zmian. Przede wszystkim dlatego, że w wyniku przekazania takich szerokich uprawnień jednostkom samorządu terytorialnego tak naprawdę państwo stopniowo pozbywa się odpowiedzialności za oświatę. Będziemy mieli w efekcie tyle systemów oświatowych, ile samorządów. Kondycja finansowa samorządów jest bardzo różna. Problem bierze się stąd, że rząd, przekazując szersze uprawnienia samorządom i zwiększając ich zadania, tak naprawdę nie zwiększył im środków niezbędnych do realizacji tych zadań.
Misiuk wskazuje, że planowane przekształcenia odbywają się kosztem uczniów i nauczycieli.
- Tworzy się sytuację, w której ludzie wykonujący ten sam zawód i realizujący te same zadania i mający te same obowiązki mają tak różny status prawny - twierdzi szefowa oświatowej "Solidarności" na Lubelszczyźnie. - Warunki pracy nauczycieli ulegają znacznemu pogorszeniu z kilku powodów: wydłuża im się czas pracy, niejednokrotnie zmniejsza wynagrodzenie i - co szczególnie dotyczy małych szkół - nie zapewnia się nauczycielowi pensum dydaktycznego w jednej szkole, zmuszając do jeżdżenia po kilku szkołach. Siłą rzeczy możliwość zaangażowania nauczyciela w pracę pozalekcyjną z uczniem staje się iluzoryczne. A jest to z całą pewnością ze szkodą dla ucznia - podkreśla nasza rozmówczyni.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę