Lubuscy rolnicy mają dość płacenia mandatów za zatrudnianie na czarno. Twierdzą, że obowiązujące przepisy zmuszają ich do łamania prawa, chcą zatem je zmienić. Opracowali już projekt ustawy o robotnikach sezonowych.
Pan Andrzej ma kilkadziesiąt hektarów truskawek. - Kiedyś zdarzyło mi się, że przy zbiorze pracowało 140 osób, kiedy przyjechała policja wszyscy uciekli w żyto. Później przez kilka dni nikt nie przychodził do pracy bo ludzie się bali, a truskawki gniły. Cały czas drżę przed kontrolą, niepotrzebne mi takie ryzyko - mówi jeden z lubuskich plantatorów truskawek. Wśród rolników krąży mnóstwo opowieści o nalotach policji pracy i mandatach, jakie muszą płacić za zatrudnianie na czarno.
Według Władysława Piaseckiego, prezesa Lubuskiej Izby Rolniczej rolnicy zatrudniają na czarno ze względu na przepisy kodeksu pracy, które nie pasują do specyficznego charakteru pracy na wsi. - W tej chwili jeśli chcemy zatrudnić legalnie pracownika przy żniwach czy zbiorach truskawek, musimy bez wyjątku stosować wszystkie przepisy kodeksu pracy, a tam aż roi się od regulacji, które utrudniają nam życie - mówi Piasecki. To właśnie dlatego ustawa o pracownikach sezonowych - jak twierdzą rolnicy - to jedna z ważniejszych spraw dla ich środowiska.
Pani Barbara jest prezesem stowarzyszenia, które zrzesza kilkunastu hodowców truskawek. Podczas zbiorów przez jej gospodarstwo przewija się ponad 200 pracowników. - Teoretycznie z każdym muszę zawrzeć osobną umowę, zgłosić to do ZUS, później wystawić PIT. Musiałabym zatrudnić kadrową i ze cztery księgowe. To mnóstwo roboty, zamiast zbierać truskawki, wypełniałabym papiery, a przecież często ludzie przychodzą na kilka dni, dlatego zatrudniam na czarno - mówi kobieta.
Jako kolejną przeszkodę przedsiębiorcy wymieniają przepisy o czasie pracy. - Pracownik nie może pracować więcej niż 48 godzin w tygodniu, w roku nie może przepracować więcej niż 150 godzin nadliczbowych. Co zrobić z takim kombajnistą, który podczas żniw jeździ od godz. 7 do 22 i roczną normę przekroczy w dwa tygodnie? - pyta Piasecki.
W efekcie, żeby uniknąć wszystkich formalności, rolnicy zatrudniają na czarno, problem w tym, że sporo ryzykują. Jeśli zostaną przyłapani, sprawa trafia do sądu i płacą grzywnę od 3 do 5 tys. zł. Kontrolą legalności zatrudnienia zajmują się komórki w Urzędach Wojewódzkich tzw. policja pracy. Alicja Klessa, kierownik oddziału kontroli legalności zatrudnienia w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, przyznaje, że w letnie miesiące wyraźnie wzrasta liczba nielegalnych zatrudnień. - Kierujemy ponad 20 wniosków o grzywnę, podczas gdy zazwyczaj tylko kilka, a to zaledwie część, bo nie wszystkie przypadki udaje nam się udowodnić - mówi Klessa.
Dlatego rolnicy przyznają, że woleliby zatrudniać legalnie. Żeby to zrobić, potrzebne są odpowiednie przepisy. Rolnicy sami opracowali ogólne założenia ustawy o pracownikach sezonowych. - Chcemy ograniczyć biurokrację, wykluczyć płacenie za pracowników składek do ZUS, przecież u nas pracuje dużo studentów, uczniów czy innych osób, które mają już opłacane składki gdzie indziej - mówi Marian Bień, dyrektor biura Lubuskiej Izby Rolniczej. Rolnicy chcą również, żeby formę umowy pełniła np. lista płac z podpisami pracowników. - Taką listę można by było przedstawić również w urzędzie skarbowym - mówi Bień. Sam podatek, też ma być uproszczony, rolnicy proponują opłacanie podatku na przykład w formie znaczka skarbowego. Rolnicy twierdzą, że projekt mogłaby również obowiązywać w innych branżach np. budowlanej.
Projekt trafił do posłów, którzy mają promować go w swoich klubach.
Czesław Fiedorowicz, poseł PO z Lubuskiego: - Chcę, żeby Platforma Obywatelska naciskała na uregulowanie tej kwestii. To jedna z zasadniczych przyczyn, że rolnicy zatrudniają na czarno, w tej chwili polskie rolnictwo organizacyjnie nie może sobie poradzić ze wszystkimi wymogami biurokracji - mówi Fiedorowicz.
Jerzy Materna, poseł PiS: - Rolnicy zgłaszają mi ten problem, będę próbował przeforsować taką ustawę również w moim klubie - mówi Materna.
Praca sezonowa za granicą
Na Węgrzech przepisy prawa ustanawiają instytucje pracy dorywczej i tymczasowej. Zatrudnienie dorywcze jednego pracownika u jednego i tego samego pracodawcy może trwać do 120 dni w ciągu roku. Pracę dorywczą można wykonywać na podstawie "książeczki pracy dorywczej", w której wpisuje się dane pracodawcy i pracownika i wnosi się z góry składki ubezpieczeniowe, opłacane w formie znaczków. Przepisy dotyczące pracy sezonowej są również w litewskim kodeksie pracy. W Niemczech nie ma instytucji pracy sezonowej, ale odstępstwa w rolnictwie od zwykłych przepisów określają układy zbiorowe zawierane między związkami zawodowymi pracowników rolnych a pracodawcami na szczeblach poszczególnych landów.