Małe browary coraz gorzej radzą sobie na rynku zdominowanym przez międzynarodowe koncerny. W 2007 roku upaść może co najmniej kilka z nich
W 2006 roku zbankrutowało kilka lokalnych wytwórni piwa, m.in. Browar Północny w Suwałkach, Browar Mazowiecki w Okuniewie oraz Vifling w Prochowicach. Jest bardzo prawdopodobne, że w tym roku podobny los spotka kolejne regionalne browary, które produkują po nie więcej niż 200 tys. litrów piwa rocznie. W Polsce jest ich dziś około 50. Łącznie produkują milion hektolitrów piwa, co daje zaledwie 3 proc. udziałów w piwnym rynku.
- Rok 2006 był jednym z najtrudniejszych dla małych i średnich browarów. Niestety, w tym roku mogą mieć jeszcze większe kłopoty z utrzymaniem się na rynku - uważa Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich.
Lada dzień przestanie działać lokalny browar Regina z Antonowa k. Giżycka. Wczoraj nie udało się nam skontaktować z właścicielami firmy, ale - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - zapadła już decyzja o zamknięciu browaru. Problemy ma także browar w Lwówku Śląskim. Jego prezes Wolfgang Bauer ogłosi akcję protestacyjną, która ma zwrócić uwagę na kłopoty jego firmy oraz całej grupy małych i średnich browarów.
- Aby wytwarzać piwo na małą skalę, trzeba do tego dopłacać. Dlatego w ubiegłym roku zawiesiłem działalność - narzeka Krzysztof Kubasiewicz, właściciel browaru Bojanowo. Dodaje jednak, że w tym roku zdecyduje się na wznowienie produkcji piwa, ponieważ szkoda mu niszczejących maszyn.
Małe wytwórnie mają coraz większe trudności z braniem na siebie rosnących kosztów produkcji. Pod koniec 2006 roku ceny słodu wrosły o kilkadziesiąt procent. O połowę w górę poszły ceny chmielu. Zdaniem Andrzeja Olkowskiego olbrzymim ciosem dla lokalnych browarów może okazać się także podwyżka akcyzy na olej opałowy. Dla większości z nich to główne źródło energii.
Coraz większym wyzwaniem dla lokalnych browarów jest także konkurencja z międzynarodowymi koncernami. Należy do nich blisko 90 procent rynku. Największe to Kompania Piwowarska należąca do SABMillera, Grupa Żywiec, której właścicielem jest Heineken, oraz Calsberg Polska.
- Jeszcze kilka lat temu piwo z lokalnych browarów było tańsze od ogólnopolskich marek. Dziś najwięksi producenci stosują promocje, na które nie stać mniejszych firm - uważa Dariusz Piechowski z Browaru w Żninie.
Walka o rynek między piwnymi potentatami będzie coraz ostrzejsza. Liczyć się będzie dla nich każdy zdobyty procent rynku, ponieważ sprzedaż piwa w Polsce nie będzie rosła już tak bardzo, jak jeszcze kilka lat temu. Szacuje się, że w 2006 roku kupiliśmy co najwyżej o 2 - 3 proc. piwa więcej niż rok wcześniej.
- Duże firmy robią wszystko, aby zdominować jak najwięcej hurtowni, sieci handlowych i restauracji - uważa Krzysztof Kubasiewicz. Według Andrzeja Olkowskiego zamykają w ten sposób dostęp do rynku małym browarom, których nie stać na atrakcyjne upusty lub promocje dla dystrybutorów.
Zdaniem Danuty Gut, dyrektora Związku Browarów Polskich, duże firmy produkujące piwo konkurują przede wszystkim między sobą. - To naturalne zjawisko na wolnym rynku, że skuteczniej o rynek rywalizują firmy, które mogą przeznaczyć na promocję więcej pieniędzy - dodaje Gut.
Szansę na przetrwanie na rynku mają przede wszystkim te lokalne browary, które znajdą dla siebie niszę rynkową. Coraz większe przychody ma na przykład Browar Jagiełło, który na początku roku rozpoczął produkcję piwa ekologicznego.
W najbliższych latach przybywać będzie w Polsce także browarów restauracyjnych, w których piwo warzy się na miejscu. Obecnie jest ich w Polsce około dziesięciu, ale w tym roku ich liczba może się podwoić.