Polskie lisy zamiast polować, coraz częściej wolą buszować w
wysypiskach. Zdaniem badaczy, w ten sposób przystosowały się do zmian w
środowisku.
Lis to niezwykle plastyczny gatunek – twierdzą
ekolodzy. Potrafi przystosować się do życia w bezpośredniej bliskości człowieka.
Najwcześniej zaobserwowano to w Wielkiej Brytanii, kraju odizolowanym od reszty
kontynentu, a przy tym silnie zurbanizowanym. Środowisko jest tam całkowicie
zdominowane przez człowieka.
Niemal cala Anglia to jedno wielkie
przedmieście – mówi prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w
Krakowie. Wyspiarskie lisy nie miały możliwości emigracji na sąsiednie,
dziewicze terytoria. Wyruszyły więc na podbój metropolii.
W tym kraju mamy
już do czynienia z "lisem miejskim" – mówi prof. Okarma. –
Zwierzęta
zakładają nory w obrębie miasta i bez problemu znajdują tam pokarm. Nocą bez
strachu paradują ulicami! Cena za dostatnie życie w pobliżu
człowieka może być wysoka, np. śmierć pod kołami samochodu. Ale warto
zaryzykować. Jeśli para rodziców przełamie instynktowny lęk i w pobliżu ludzkich
siedzib zbuduje norę, to dla młodych takie otoczenie będzie już stanowiło normę.
Zaś ich potomkowie zapuszczą się pewnie jeszcze dalej w głąb ludzkich
osiedli.
A jak jest u nas? Polskie lisy, choć ostatnio bardzo się
rozmnożyły, nie są - jak angielskie - skazane na życie wyłącznie na terenach
zurbanizowanych. Jednak i one coraz chętniej pojawiają się w pobliżu miast.
Są już obecne na przedmieściach wszystkich większych ośrodków - Krakowa,
Poznania czy Warszawy – mówi prof. Okarma.
Przyczyny lisiego
boomu Kilkanaście lat temu w Polsce było ok. 60 tys. lisów,
dziś jest ich - jak się szacuje - co najmniej trzy razy tyle. Co się przyczyniło
do ich ekspansji? Powodów jest kilka, ale głównym "winowajcą" okazało się...
znaczne ograniczenie zachorowań na wściekliznę.
Ta choroba była podstawowym
czynnikiem trzymającym w ryzach liczebność lisów. Potrafiła wytrzebić nawet 70
proc. populacji - podkreśla prof. Okarma. Tę teorię potwierdza dr Marek
Panek ze stacji badawczej Polskiego Związku Łowieckiego w Czempiniu: –
Wzrost
liczby lisów zaczął się od zachodniej części Polski. A to tam właśnie w
początkach lat 90. rozpoczęto akcję masowego wykładania szczepionek przeciw
wściekliźnie. Potem ta inicjatywa objęła cały kraj. W efekcie liczba lisów
zwiększyła się we wszystkich województwach. Przy braku chorób i
naturalnych wrogów liczba lisów powinna być ograniczona albo niedostatkiem
pokarmu, albo brakiem miejsca na założenie nowej nory. Tak jednak się nie stało.
Sprytne zwierzę pokonało obie przeszkody. Pierwszą w ten sposób, że zaczęło
wyjadać śmieci z wysypisk oraz padlinę wyrzucaną na pola przez rolników.
Według naszych obserwacji odpadki czy padlina zwierząt hodowlanych stanowiły
kiedyś kilka, kilkanaście procent pożywienia lisów. A dziś? Szacujemy, że może
to być nawet 80 proc. diety tych zwierząt – mówi dr Panek.
Z
drugą przeszkodą, czyli brakiem przestrzeni, zwierzęta uporały się poprzez
zmianę obyczajów. Do tej pory młode lisy po uzyskaniu dojrzałości opuszczały
rodzinne strony w poszukiwaniu własnego miejsca do życia. Teraz zwierzęta
zaczynają tworzyć rodzinne grupy, w których rodzice tolerują bliskość własnych
dzieci, ale nie za darmo. Dzieci muszą ograniczyć własne zapędy rozrodcze lub
wręcz zrezygnować z możliwości posiadania własnego potomstwa.
Ewolucja
przy pracy Wszystkie przeprowadzone w ostatnich latach badania
na temat żyjącego w Polsce lisa europejskiego (Vulpes vulpes) wykazują, że
gatunek ten szybko się zmienia. Czy to ewolucja tak przyspieszyła? Takiego
zdania jest dr Elwira Szuma z Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży, która za
swoją najnowszą pracę poświęconą zmianom w lisim uzębieniu w ciągu ostatnich 70
lat otrzymała niedawno wyróżnienie Wydziału Nauk Biologicznych PAN. Szuma
poddała analizie 1500 czaszek lisów i - można rzec - uchwyciła ewolucję przy
pracy.
W lisich zębach widać subtelne, lecz wyraźne zmiany. Ich kształt staje
się coraz bardziej skomplikowany, co prawdopodobnie jest wynikiem zmiany diety z
mięsnej na śmieciowo-padlinową – mówi badaczka.
Lisy mają coraz więcej wspólnego z człowiekiem także
dlatego, że zaczynają używać swoich zębów nie tylko do gryzienia. Posługują się
nimi również w celu... regulowania relacji społecznych. U ludzi ładne uzębienie
nie służy wyłącznie do sprawniejszego pochłaniania posiłków, ale może ułatwiać
np. nawiązywanie znajomości. Podobnie jest u lisów. Przykład: naukowcy
zaobserwowali zmianę wyglądu kłów u samców, podczas gdy u samic zęby te nie
zmieniły się specjalnie. Dlaczego? Okazuje się, że kły służą coraz częściej
osobnikom płci męskiej do tego, aby odegnać rywala, a coraz rzadziej do
upolowania zdobyczy.
7712706
1