W Łobzie, Drawsku Pomorskim czy Złocieńcu do codzienności należą spotkania z lisami, które spacerują uliczkami osiedli mieszkaniowych - pisze "Głos Szczeciński".
Weterynarze tłumaczą to jednoznacznie: "Pogłowie lisa w ostatnich latach
znacznie się powiększyło, szczególnie po rozpoczęciu masowej akcji rozrzucania
szczepionek przeciwko wściekliźnie. W naturalnym środowisku lisów zaczyna
brakować pożywienia. Dlatego zwierzęta coraz chętniej odwiedzają wysypiska
śmieci w pobliżu ludzkich siedzib" - mówią. Według dziennika, w okolicach
Łobza oprócz lisów pojawiły się także borsuki i jenoty.
"Drapieżniki
na Pojezierzu Drawskim nie mają naturalnego wroga i nadmiernie się
rozmnażają" - mówi Kazimierz Weksej, łowczy Regionalnej Dyrekcji Lasów
Państwowych w Szczecinku. 'Konsekwencją jest spadek ilości kuropatwy, bażanta
i zająca. Łowcy są zmartwieni" - deklaruje.
"Naturalne futra i
kołnierze wyszły z mody. Myśliwi coraz rzadziej polują na lisy, nie mówiąc już o
borsukach czy jenotach. Brak naturalnej selekcji i wystarczającej ilości
pożywienia nie są w tym przypadku korzystne" - podkreśla "Głos Szczeciński".
"Dlatego coraz częściej w pobliżu naszych domów spotykać będziemy dzikie
zwierzęta" - dodaje łowczy Weksej.