Karty płatnicze - jak Maestro czy Visa Elektron - honoruje coraz więcej sklepów i punktów usługowych. Niektórzy właściciele wedle własnego uznania określają jednak dolny limit transakcji dokonywanych przy ich użyciu (zwykle na 5 lub 10 zł).
To dyskryminacja klientów – twierdzi nasz Czytelników, któremu w jednym z krakowskich supermarketów kasjerka odmówiła przyjęcia zapłaty kartą Maestro za zakupy o wartości 8 zł. – Proszę jeszcze coś dokupić – usłyszał.
Takie działania nie mają technicznego uzasadnienia – mówi
Leszek Mazanek, przedstawiciel małopolskiego regionu PolCardu (instytucji, która
umożliwia punktom handlowym przyjmowanie płatności kartami). –
Terminale zaprogramowane są bowiem w ten sposób, że akceptują każdą płatność
powyżej 1,01 zł. Dolnego limitu transakcji nie określa też zawierana przez nas z
handlowcami umowa – dodaje.
Według Leszka Mazanka, trudno
też tłumaczyć podobną praktykę wysokością prowizji pobieranej przez PolCard, ta
bowiem naliczana jest od wysokości transakcji (zwykle ok. 2 proc. jej wartości),
więc im mniejsza kwota, tym niższy koszt. – Dla niektórych właścicieli
punktów handlowych, zwłaszcza kawiarni, restauracji czy małych, osiedlowych
sklepów, przyjmowanie zapłaty kartą za każdy zakup, niezależnie od jego
wartości, może być kłopotliwe. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że handlowcy,
którzy postępują w ten sposób, nieszczególnie szanują swoich
klientów – dodaje.
Wręcz przeciwnie, dbamy o ich
interes – mówi właściciel jednego ze sklepów na krakowskiej Krowodrzy,
który określił dolny limit transakcji dokonywanych przy użyciu karty na 10
zł. – Płatności kartami bywają bardziej czasochłonne. Proszę sobie
wyobrazić kolejki, jakie tworzyłyby się tutaj, gdyby można było regulować w ten
sposób najdrobniejszą kwotę! – dodaje. Sklep dysponuje trzema kasami,
ale tylko jedna wyposażona jest w terminal do obsługi kart, gdyż od każdego z
tych urządzeń PolCard pobiera określoną opłatę.
Drugą przyczyną,
dla której właściciele punktów handlowych uzależniają możliwość płatności
kartami od wysokości kwoty zakupów, są koszty ponoszonych przez nich połączeń
telefonicznych. Autoryzacja karty odbywa się za pośrednictwem łącza
telekomunikacyjnego. Jeden impuls to wydatek 26 groszy plus VAT. W przypadku
niskich kwot jest to nieopłacalne, zwłaszcza dla drobnych
handlowców.
Właściciel sklepu na własnym terenie może ustalać
reguły wedle uznania, takie jest jego prawo – mówi Bartosz Kosmala z
krakowskiej Federacji Konsumentów. – Jeśli przestrzega obowiązujących
przepisów, czyli – w tym przypadku - umieszcza w widocznym miejscu
informacje o limicie zapłat kartami, trudno mu cokolwiek zarzucić. Jedyna rada,
jakiej można udzielić w tym przypadku konsumentom, niezadowolonym z takiego
rozwiązania, to zmienić sklep – dodaje.