21 landroverów defenderów z dodatkowym wyposażeniem, za ok. 160 tys. zł każdy, trafiają właśnie do strażników leśnych z południa woj. lubuskiego.
3,35 mln zł kosztować będzie 21 samochodów dla straży leśnej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Na razie zapłacono za nie 4,1 mln zł, ale 750 tys. zł VAT-u ma wrócić do kasy dyrekcji.
Landrovera dostanie każde nadleśnictwo z terenu regionalnej dyrekcji. Zastąpią one wysłużone fiaty i citroeny. Na północy woj. lubuskiego strażnicy nadal jeździć będą ładami nivami. Podlegają bowiem pod dyrekcję w Szczecinie, która nowych samochodów strażnikom nie kupiła i na razie nie zamierza.
Takich potrzebują
Nowe landrovery są zielone, jeżdżą na
ropę, mają napęd na cztery koła i wyjątkowo trwałą karoserię. Wyglądają raczej
niepozornie. Ale to landrover defender, czyli obrońca. Takie kupuje wojsko,
podobne wykorzystuje się w rajdzie Camel Trophy.
Auta strażników dodatkowo wyposażono m.in. w: pojemnik na padłą zwierzynę, kamizelki kuloodporne, szperacz, lornetkę, przenośny komputer, aparat fotograficzny, dyktafon.
- Takie wyposażenie jest strażnikom potrzebne - przekonuje dyrektor RDLP Leszek Banach. - Związane jest to z ich obowiązkami.
Po co strażnikom w lesie komputer?
-
Prowadzą dochodzenia, na miejscu będą przesłuchiwać osoby podejrzane np. o
podpalenie lasu. Zeznania można będzie wydrukować i podpisać - wyjaśnia
dyrektor.
Aparatem fotograficznym strażnicy będą robić zdjęcia jako dowód przestępstwa, podobnym celom służyć ma dyktafon. A kamizelka kuloodporna ma chronić strażników przed coraz bardziej niebezpiecznymi kłusownikami i złodziejami. Straż ma bowiem uprawnienia do używania broni.
Zdaniem dyrektora, za landroverami przemawia ich niezawodność i trwałość. - Mogą posłużyć nam co najmniej 10 lat - przewiduje.
Bo dopłaciła Unia
Na razie tylko zielonogórska dyrekcja
Lasów zdecydowała się na zakup landroverów dla strażników. Tak bogatego
wyposażenia w pracy operacyjnej nie mają nawet policjanci. Lasy Państwowe
przeprowadzają restrukturyzację firmy związaną ze zwolnieniami pracowników.
Czy nie przesadzono z inwestycją?
- Nie
zdecydowalibyśmy się na taki sprzęt, gdyby nie finansowanie z funduszy Unii
Europejskiej - mówią w dyrekcji. - 70 proc. pieniędzy pochodzi ze
środków Phare CBC, jako komponent programu Eurolas/Euroforst realizowanego
wspólnie z leśnikami niemieckimi od 1996 roku.
W ramach tego programu kupiono wcześniej do lubuskich lasów samochody
pożarnicze - również landrovery.
Pracownicy Lasów podkreślają też, że nie są
jednostką finansowaną z budżetu państwa, ale samofinansującą się organizacją
gospodarczą.