Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Lepsze niż nasze - Tusk sabotuje polskie rolnictwo?

11 maja 2011
Jak podaje politykier.pl, Donald Tusk strzelił polskiemu rolnictwu w stopę. Bardzo możliwe, iż jedną wypowiedzią zniszczy życie wielu rodzinom, lub spowoduje ich szybkie przebranżowienie się. A wszystko po to, by przypodobać się swoim bałkańskim gospodarzom, wystawiając do wiatru także swoich kaszubskich krajanów. W tle pozostaje koalicjant, określający wypowiedź mianem gafy i kwestia kibiców, którzy mogą stanąć w obronie czerwonego rarytasu.


- Lepsze niż nasze - mówił premier Tusk, zajadając się truskawkami na bazarze w Zagrzebiu. Jeden z członków polskiej delegacji chciał ratować sytuację, dopytując czy premier jest pewien swych słów. Donald Tusk bez mrugnięcia okiem potwierdził. W nagrodę dostał pudełko truskawek za darmo. Wszystko zarejestrowały kamery telewizyjne.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, iż Polska truskawką stoi. Wysoka jakość, oraz dobre zbiory stawiały nas w światowej czołówce. W rankingu FAO (Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) za 2009 r. Polska była siódmym co do wielkości światowym producentem truskawki, daleko w tyle pozostawiając państwa byłej Jugosławii, nawet jeśli ich plony weźmiemy jako całość. Polska ziemia wydała wtedy niemal 80 razy więcej plonów (truskawek) niż chorwacka.

Tusk uderza w Kaszubów

Patrząc na liczby można dojść do wniosku, iż - w odróżnieniu od naszych rolników - Chorwaci produkują je tylko na własny użytek.Wiemy, iż ilość nie zawsze przekłada się na jakość, ale w tym wypadku śmiało można zaryzykować stwierdzenie, iż po prostu zdystansowaliśmy naszych południowych rywali. Teraz premier, chciał im dopomóc, wywyższając tamtejszy wyrób.

Ciekawostką jest, iż dumny ze swej Kaszubskości Tusk zapomniał, iż "kaszëbskô malëna" (czyli truskawka kaszubska) jest wpisana do europejskiego systemu nazw i oznaczeń geograficznych, będąc chlubą mieszkańców tego regionu. Przede wszystkim jest jednak źródłem zarobku, o czym na chwilę premier chyba zapomniał. Postanowiliśmy spytać koalicjanta, co sądzi o takiej wypowiedzi naszego premiera.

Dyplomatyczni ludowcy...

- Nie chciałbym komentować słów polskiego premiera, szczególnie jeśli zostały one wypowiedziane za granicą, by nie strać się zarzewiem konfliktu między bratnimi narodami słowiańskimi - dyplomatycznie odpowiedział poseł Janusz Piechociński.

- Ze swojej strony bez żadnej wątpliwości twierdzę, iż najlepszymi truskawkami, były te odmian murzynek i ananas, sadzone na mojej przydomowej grządce. Generalnie uważam, iż zarówno polskie truskawki, jabłka jak i chleb są najlepsze, nie tylko dlatego, że są polskie, lecz z powodu naprawdę najwyższej światowej jakości tych produktów - stwierdził w rozmowie z serwisem Politykier.pl poseł PSL.

W innym tonie wypowiadał się partyjny kolega Piechocińskiego - Eugeniusz Kłopotek.

- Im bliżej wyborów tym więcej wpadek - ocenił poseł PSL w rozmowie z Politykierem. - Najwyraźniej premier chciał się przypodobać gospodarzom, ale nie można tego robić w sposób deprecjonujący własne osiągnięcia. Ta wypowiedź to zwyczajna gafa. Trzeba zwrócić uwagę na to, iż po pierwsze: polskie truskawki, jeśli tylko dostaną dużo słońca, są najsłodsze i najsmaczniejsze na świecie. A po drugie nasze truskawki zawierają najmniej chemii. Wystarczy porównać to ze sprowadzanymi obecnie do Polski owocami z Turcji. To po prostu niebo a ziemia - bronił polskiego produktu koalicjant.
Tusk powinien wspierać polskie rolnictwo za granicą, a nie pogarszać jego sytuację
Pan Paweł z Barczewa


I mniej dyplomatyczni kibice

- Wypowiedź premiera jest co najmniej szkodliwa. Donald Tusk powinien wspierać polskie rolnictwo za granicą, a nie pogarszać jego i tak nie najlepszą sytuację. Pamiętam z młodości, jak w okresie letnim większość mieszkańców całej okolicy traktowała uprawę i zbiory truskawek jako drugie źródło dochodu. Teraz większość pól leży odłogiem, a wypowiedź premiera z pewnością nie poprawi sytuacji tych ludzi - mówi pan Paweł, mieszkaniec Barczewa w województwie warmińsko-mazurskim.

Najciekawszym jest to, czy truskawkowa wpadka premiera przykryje jego kibicowską krucjatę, czy wręcz przeciwnie - zaogni konflikt. Odwiedzając półwysep bałkański Donald Tusk mógł zobaczyć, jak wygląda tam sytuacja kibicowska. Niektórzy partyjni koledzy premiera twierdzą obecnie, że kibice są orężem w grze politycznej. Warto przypomnieć, że w latach 90. to ze stadionów rekrutowało się wiele oddziałów walczących na bałkańskich frontach, jak chociażby Tygrysy Arkana (ekipa Crvenej Zvezdy Belgrad). Sytuacja na obiektach sportowych przypomina obecnie Polską, ale premier powinien uważać, by nie doszło do analogii w drugą stronę i zbuntowani fanatycy futbolowi nie wyszli na ulice, chociażby po to by oprócz swojego dobrego imienia bronić polskich truskawek.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę