Samoobrona domaga się stanowisk w resortach siłowych, choć podczas rozmów koalicyjnych zgodziła się, że nie będzie ich mieć. - Straciliśmy zaufanie do PiS po głosowaniu nad immunitetem Jana Rokity - tłumaczy Ryszard Czarnecki.
Znów zawirowanie wokół rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Premier dementował wczoraj pogłoski o swojej rychłej dymisji, również prezydent stwierdził, że nie widzi powodów do zmiany rządu. Atmosferę podgrzało zapowiadane spotkanie wicepremiera Andrzeja Leppera z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Politycy i komentatorzy przewidywali, że rozmowa będzie dotyczyła współpracy w koalicji i stanowisk w rządzie.
Jakich? Podczas rozmów koalicyjnych PiS i Samoobrona ustaliły podział resortów. Partia Leppera oprócz wicepremiera miała otrzymać stanowiska trzech ministrów. Samoobronie powinno też przypaść czterech sekretarzy stanu (w resortach rolnictwa, pracy, budownictwa i środowiska) oraz 12 podsekretarzy stanu. /p>
W ostatnich dniach liderzy Samoobrony zażądali stanowisk, których nie mieli zagwarantowanych w umowie. Wczorajszy "Dziennik" napisał, że chodzi o fotele prezesów ZUS i NFZ. Premier nie widzi jednak miejsca dla kadr Samoobrony w instytucjach finansowych. Nadzór nad ZUS został przeniesiony do Kancelarii Premiera, a nowego prezesa NFZ poznamy być może już dziś. Ma być nim Andrzej Sośnierz z PiS. /p>
To nie koniec ofensywy premiera. Marcinkiewicz nieoczekiwanie zapowiedział przeprowadzenie w ciągu dwóch lat kilku wielkich prywatyzacji oraz wejście Polski do strefy euro./p>
Teraz premier musi się liczyć z krytyką partii Leppera, a także zmierzyć się z innymi jej żądaniami. "Rz" ustaliła, że Samoobrona twardo domaga się foteli wiceministrów w resortach siłowych, MSZ i Ministerstwie Skarbu Państwa. Wcześniej na te stanowiska nie nalegała, ale - jak mówi Ryszard Czarnecki - wszystko zmieniło się po ostatnim głosowaniu w sprawie odebrania immunitetu Janowi Rokicie. /p>
Część posłów PiS zagłosowała przeciw uchyleniu immunitetu lidera PO. W efekcie nie będzie on odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych Grzegorza Wieczerzaka (nazwał go z trybuny sejmowej przestępcą). /p>
- Cieszący się stuprocentowym zaufaniem koalicjant, PiS, miał rządzić w resortach siłowych oraz Ministerstwie Skarbu bez naszego udziału. Była umowa, że w ciemno akceptujemy wiceministrów z PiS. Jednak teraz to zaufanie jest na dużo niższym poziomie - tłumaczy Czarnecki. /p>
PiS jest jednak nieustępliwe. - Skoro coś zostało raz ustalone w ramach negocjacji koalicyjnych, nie ma powodu do tego wracać - mówi "Rz" szef Klubu PiS Przemysław Gosiewski.