Chorzy coraz częściej szukają sposobu na zbyt drogie lekarstwa. Biorą leki na krechę lub co może być niebezpieczne - wykupują tylko część zapisanych specyfików. Nie wszyscy wiedzą, że mogą prosić o tańsze odpowiedniki drogich preparatów.
Farmaceuci twierdzą, że wykupywanie tylko części leków z recepty to standard. I nie ma tu żadnej reguły, z leków rezygnują i emeryci, i młodzi ludzie. Powód zawsze ten sam: bieda - rozkłada ręce Jolanta Smogur z apteki Bursztynowej w Koszalinie. Takie częściowe stosowanie leków może być niebezpieczne dla zdrowia. Bywa, że lekarz zapisuje dziecku antybiotyk i preparat osłonowy, a rodzice biorą tylko ten pierwszy. A przecież ten drugi chroni organizm.
Jolanta Smogur wyjaśnia, że prawdziwy problem jest gdy pacjent powinien korzystać z tzw. terapii skojarzonej - czyli antybiotyku doustnego (w tabletkach) i wziewnego. Chory często uważa, że wystarczy, jak weźmie tylko ten jeden, połykany. A taka terapia przestaje być skuteczna.
Chorzy próbują też oszczędzać, jeśli na recepcie są zapisane dwa opakowania leku ? wykupują tylko jedno. To jeden z najpowszechniejszych sposobów. Ale są i inne.
Jeśli komuś zabraknie całej kwoty, a znamy taką osobę, to gotowi jesteśmy wydać leki i poczekać na spłatę. Ale każdy z pracowników robi to na własną odpowiedzialność zastrzega Piotr Gierczyński z Naszej Apteki w Koszalinie.
W małych miejscowościach i na wsiach kwitnie sprzedaż zeszytowa. My tu wszyscy się znamy. Wiemy, kto jest wypłacalny i godny zaufania, i takim osobom otwieramy linię kredytową - mówi farmaceutka ze Złocieńca. Na spłatę 400-500 zł za wydane na kreskę preparaty czeka co miesiąc apteka z podbiałogardzkiej wsi.
Chorzy wyszukują też promocji lub takich aptek, które specjalizują się w sprzedaży preparatów na określone schorzenia. Swego czasu niezwykle tanie były leki dla diabetyków w jednej z aptek w Koszalinie, po które przyjeżdżali chorzy nawet z Kołobrzegu. Grupa delegowała jedną osobę, która robiła większe - lecz tańsze - zakupy dla wszystkich.