Katastrofalna - to jedyne słowo, którym można określić sytuację w naszych lasach - twierdzi Marek Włoczkowski, zastępca nadleśniczego z Płocka.
Trzeci, najwyższy, stopień zagrożenia pożarowego obowiązuje w okolicach naszego miasta już od kilku dni. Przypomnijmy: ogłasza się go, gdy o godz. 9 wilgotność ściółki leśnej spada poniżej 15 proc. Teraz jest ona już znacznie niższa.
Marek Włoczkowski informuje, że w takiej sytuacji wszystkie służby stawia się w stan najwyższej gotowości. Prowadzi się ciągły dyżur na 35-metrowej wieży obserwacyjnej w Zglenicach między Mochowem a Sierpcem. Pod telefonami są wszyscy administratorzy leśni; jeśli któryś z nich zmienia miejsce pobytu, musi o tym natychmiast powiadomić przełożonych. Stały dyżur pełni również samochód gaśniczy.
- Na szczęście na razie żywioł był dla nas łaskawy - mówił nam w piątek zastępca nadleśniczego. - Jeśli zdarzały się pożary, to tylko drobne.
Jak dotąd nadleśnictwo nie wprowadziło zakazu wstępu do lasów, ale nie wyklucza tego, jeśli susza utrzyma się jeszcze w najbliższych dniach. - Jednak już teraz w odległości mniejszej niż 100 m od lasu nie wolno rozpalać ognisk, urządzać grilla. Zabronione jest też zapalanie papierosów, wyrzucanie niedopałków, pozostawianie szklanych opakowań. Nie wolno też wjeżdżać samochodami do lasu - ostrzega Włoczkowski.
Dodajmy: zakaz wstępu na tereny leśne obowiązuje w całym Kampinoskim Parku Narodowym (poza dojazdem do cmentarza w Palmirach i Ośrodka Dydaktyczno-Muzealnego im. Kobendzów w Granicy).