Na polskich polach pracuje coraz więcej drogich, komfortowo wyposażonych ciągników. Ten segment rynku od dwóch lat dynamicznie się rozwija
Same Deutz Fahr Polska z Jackowa koło Lublina jest producentem i importerem ciągników rolniczych trzech marek: Lamborghini, Same oraz Deutz Fahr. Traktor tej ostatniej marki naszpikowany jest elektroniką. Ma klimatyzowaną i wyciszoną kabinę na zawieszeniu pneumatycznym, samoregulujący się fotel dostosowany do ciężaru kierowcy, automatyczną skrzynię biegów, komputerowe programowanie funkcji za pomocą joysticka (tzw. PowerCom S), a jego cena zaczyna się od 150 tys. zł. Najdroższy model o mocy 265 KM kosztuje aż 390 tys. zł.
- Choć wciąż najlepiej sprzedają się modele Lamborghini, których cena kształtuje się od 70 tys. zł wzwyż, to od dwóch lat obserwujemy dynamiczny, 15 - 20-proc. wzrost sprzedaży droższej i bardziej komfortowej marki Deutz Fahr - wyjaśnia Anna Makulec, odpowiedzialna za marketing w Same Deutz Fahr Polska.
Lubelska spółka należy do liderów sprzedaży traktorów zachodnioeuropejskich marek. W ubiegłym roku sprzedała 1200 ciągników, z czego ok. 30 proc. stanowiły te z wyższej półki.
GPS i lodówka
Podobną dynamikę sprzedaży w segmencie drogich ciągników rolniczych ma płocka spółka CNH Polska, producent i importer amerykańskiej marki New Holland. Pojazdy te używają zespołu czujników i sterowników wykorzystywanych w samolotach. Niektóre modele są wyposażone nawet w geopozycjonowanie, autonawigacje i lodówkę.
- W najśmielszych snach nie przewidywałem, że w takim tempie nastąpi przyrost sprzedaży ciągników z najwyższej półki. Ta liczba co roku się podwaja - mówi Henryk Jakubowski, produkt manager New Holland. W ubiegłym roku spółka sprzedała ponad 1400 ciągników. Ok. 350 z nich to były te najdroższe w cenie od 200 do 350 tys. zł.
O zwiększonej sprzedaży mówią też przedstawiciele John Deere Polska oraz Domu Handlowego Korbanków. Tomasz Fechner, produkt manager marki MF i Fendt, zauważa, że oprócz dotychczasowych klientów - obcokrajowców inwestujących w polską ziemię oraz właścicieli wielkopowierzchniowych gospodarstw popegeerowskich - pojawili się nowi. To właściciele średnioobszarowych gospodarstw rodzinnych.
- To nowi klienci. Szukają ciągników, które przede wszystkim są kompatybilne z innym sprzętem rolniczym i mogą wykonywać jednocześnie kilka czynności. To pozwala na oszczędzanie czasu i paliwa. Klimatyzacja i elektronika w tego typu ciągnikach jest już standardem - mówi Fechner. Standard jednak się zwiększa. Na przykład wprowadzony niedawno na rynek Fendt 900 Vario wyposażony jest już w klimatyzowany fotel operatora i łącze GPS.
Zamiast trzech jeden
Sprzedaż drogich ciągników rolniczych zwiększył strumień unijnych pieniędzy. Przedstawiciele firm przyznają, że gdyby nie preferencyjne kredyty rolnicze, dopłaty obszarowe i produktowe, programy skierowane do młodych rolników, a przede wszystkim środki z Sektorowego Programu Operacyjnego "Rolnictwo", wielu polskich rolników nie byłoby stać na zakup takiego sprzętu. Henryk Jakubowski z CNH Polska ocenia, że sporą grupę klientów stanową młodzi, energiczni rolnicy, którzy zetknęli już z takimi ciągnikami, pracując w gospodarstwach w Holandii i Niemczech. Teraz, kiedy przejęli gospodarstwa rodziców, prowadzą je według wzorców zachodnich.