Nie będzie przymusowego zrywania umów dzierżawy. Ministerstwo rolnictwa łagodzi projekt ustawy, który zakłada trwałe rozdysponowanie państwowych gruntów rolnych. Ale ponieważ diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach mimo odwilży w resorcie entuzjazmu wśród dzierżawców nie ma.
Ministerstwo rolnictwa od dawna chce sprywatyzować państwowe grunty orne. Problem w tym, że zdecydowana większość tych ziem jest obecnie dzierżawiona na podstawie wieloletnich umów.
Ponieważ dzierżawcy nie chcą nawet słyszeć o dobrowolnym oddaniu ziemi, minister rolnictwa zagroził, że umowy będą zrywane, a przedsiębiorcom rolnym wypłacane rekompensaty. Ale ostatecznie i ten pomysł upadł.
Kazimierz Plocke – wiceminister rolnictwa: rząd prawdopodobnie będzie rekomendował Parlamentowi te rozwiązania, które nie będą dotyczyć rekompensat. Chcemy stworzyć inny system preferencyjny nabycia ziemi przez dzierżawców, bez odszkodowania.
Jak będzie wyglądał ten system? Najprawdopodobniej tak: jeżeli dzierżawca dobrowolnie odda 30% swoich gruntów, w zamian dostanie możliwość kupna na preferencyjnych zasadach do 500 hektarów dzierżawionego przez siebie gospodarstwa.
Pozostałą część będzie mógł dzierżawić do końca umowy, a po jej zakończeniu kupi od państwa ziemie na własność. Ale jeżeli nie będzie zgody na wcześniejsze zerwanie umowy dzierżawa będzie trwała do końca.
Po jej wygaśnięciu ziemie wrócą do Agencji Nieruchomości Rolnych, a przedsiębiorca będzie musiał zapomnieć o przedłużeniu umowy dzierżawy lub kupnie ziemi.
Mariusz Olejnik – Związek Pracodawców –Dzierżawców i Właścicieli Rolnych: w naszym przekonaniu towarowe gospodarstwa powinny zacząć wydawać pieniądze na inwestycje, na dostosowanie się do wymogów unijnych i w przetwórstwo, w magazyny, w czyszczalnie. Jeżeli będziemy wykupywali ziemie, to braknie na kolejne inwestycje.
W rekach dzierżawców znajduje się obecnie milion 800 tysięcy hektarów gruntów. Ostatnie umowy obowiązują do 2029 roku.
7242213
1