Holandia co raz szerzej otwiera swój rynek pracy dla obywateli krajów UE. W szybkim tempie przybywa tam Polaków - pisze gazeta "Metro".
Bartek Chrabia wyjechał do Holandii w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Swoją przyszłość związał z Amsterdamem. Tam osiadł i założył własną jednoosobową firmę komputerową. - Takie zatrudnienie jest najbardziej popularne wśród młodych ludzi, którzy tu przyjeżdżają z zagranicy - mówi.
Tylko w ubiegłym roku na taką ewentualność zdecydowało się ponad 2600 Polaków. W tym roku liczba jednoosobowych firm rodem z Polski już się podwoiła. - Widać trend wzrostowy - zauważa konsul Janusz Dawidowicz, kierownik wydziału konsularnego w Hadze. - Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku może ich być jeszcze więcej - dodaje.
Wyraźny wzrost liczby polskich specjalistów tzw. złotych rączek odnotowała także Holenderska Izba Gospodarczo-Handlowa. Według niej jeśli ten trend utrzyma się, to liczba firm należących do cudzoziemców wzrośnie w ciągu roku o 40 proc. A większość z tych firm, ok. 70 proc., należy do naszych rodaków.
Holendrzy zaczęli już doceniać polskich pracowników. - Mają bardzo dobrą reputację i wysokie kwalifikacje, dlatego są chętnie zatrudniani - potwierdza Mauritz Verheijden, pierwszy sekretarz Ambasady Królestwa Niderlandów.
Od początku września w Holandii obowiązuje uproszczona procedura uzyskiwania zezwoleń na pracę w 23 zawodach, w których w brakowało tam pracowników. Są to m.in.: robotnicy rolni, piekarze, rzeźnicy, producenci zaprawy murarskiej, pracownicy żeglugi śródlądowej, gastronomii i hotelarstwa.