Takie pytanie możemy sobie stawiać od piątku, 1 maja br., gdy cudzoziemców zaczęły obowiązywać te same przepisy co Polaków w sprawie zakupu domów, pałacyków, zamków itp. budowli, których na wsi i w mieście jest bez liku.
Od 2004 r. obcokrajowcy mogli w naszym kraju kupować mieszkania, ale żeby kupić dom musieli uzyskać specjalne pozwolenie z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Takie pozwolenia uzyskiwali najczęściej cudzoziemcy, którzy wykazywali silne związki z Polską, np. przez ożenek, prowadzenie firmy lub gdy wcześniej otrzymali zezwolenie na osiedlenie.
Na wsiach, zwłaszcza popegeerowskich, zostało jeszcze wiele opuszczonych lub zaniedbanych dworów, pałacyków, zamków i władze gminne chętnie witają wszystkich zainteresowanych kupnem, by mieć "kłopot z głowy". Podobnie rzecz ma się z budynkami będącymi w dyspozycji oddziałów Agencji Nieruchomości Rolnych. Jedyny kłopot z jakim mogą się spotkać zainteresowani obcokrajowcy to ograniczenie w zakupie gruntów, nawet tych otaczających budynki. Będą je mogli kupić za siedem lat.
Czy można się spodziewać najazdu chętnych z zagranicy na polską wieś? Zdaniem specjalistów o czymś takim trudno mówić, bo np. ceny nieruchomości choćby za naszą zachodnią granicą są w wielu przypadkach niższe niż u nas. Ruch jest przeciwny - coraz więcej naszych rodaków np. ze Szczecina kupuje w nadgranicznych, niemieckich miasteczkach i wsiach jeśli nie mieszkania to nawet całe domy i gospodarstwa, bo tam jest taniej, niż u nas przy zachodniej granicy.