Już nie tylko mieszkańcy miasta mogą liczyć na to, że gimnazjaliści przyniosą im do domu zamówioną książkę. "Księgonosze" pojawili się na wsiach.
To pomysł żarowskich bibliotekarzy, który sprawił że nowych czytelników wciąż
przybywa - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
- Wszystko zaczęło
się od kilku starszych osób, które skarżyły się, że mają problem z przyjściem do
biblioteki - opowiada Stanisława Biernacka, dyrektor placówki. - Wtedy
wpadliśmy na pomysł, że przecież książki mogliby im przynosić gimnazjaliści.
Zgłosiło się kilka osób, a pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę.
-
Co dwa tygodnie odwiedzam kilka mieszkanek Żarowa, którym przynoszę zamawiane
wcześniej pozycje - mówi Katarzyna Gwizda. - Czasem doradzam, ale równie
często czytam to, co zachwalają moje podopieczne. Bo one nie czytają byle czego.
Lubią Katarzynę Grocholę i Daniele Steel, a na nową książkę Paulo Coelho, to były
wręcz zapisy.
Z pomysłu cieszą się czytelnicy. - Gdyby nie te
dziewczyny, to bym nic nie czytała, bo jestem już tak schorowana, że przejście
dwóch kilometrów do biblioteki stanowi dla mnie problem - mówi Janina
Kochan. - Uwielbiam czytać książki, a że na kupowanie nowych mnie nie stać,
to zostają "księgonosze". I cieszę się, że nie muszę dzięki tym miłym
gimnazjalistkom rezygnować z przyjemności czytania.
Niedawno
"księgonosze" pojawiali się także w podżarowskich wsiach. W kilku pierwszych
powstały nawet małe punkty biblioteczne.