Jak podaje ,,Puls Biznesu'', biznesmen z Krakowa, który w portfelu miał już kwiaty, truskawki i prezerwatywy, posadzi jabłonie na 500 ha pod Ługańskiem. 10 km od granicy z Rosją.
Polski przedsiębiorca zajmował się w przeszłości wieloma rzeczami. M.ni. produkował na Ukrainie prezerwatywy, miał dom towarowy, handlował kwiatami, prowadził restaurację, radio i hurtownię owoców.
Jak informuje Puls Biznesu Jerzy Konik do 35 hektarów truskawek dokłada w tym roku kolejne. Rozważa założenie drugiej plantacji pod Kijowem. W 2015 r. chce rozszerzyć plantacje o 20 ha malin. Jego zdaniem ciekawym biznesem mogłaby też być borówka amerykańska. Na razie biznesmen szuka odpowiedniej ziemi do jej uprawy.
Ziemia i sprzęt rolniczy czekają już na jabłka. Plan Jerzego Konika zakłada budowę sadów na 500 hektarów. - Pierwsze drzewka mieliśmy sadzić już wiosną, ale w związku z niekorzystnym kursem hrywny wstrzymujemy się do jesieni. W 2014 r. zasadzimy 90 hektarów, w kolejnym roku dołożymy 130 oraz chłodnie, a w 2016 r. resztę - wylicza Jerzy Konik. Przedsiębiorca szacuje koszt inwestycji na 10 mln EUR. Inwestuje własne pieniądze i wspomaga się kredytami. Potentaci w zagranicznym handlu jabłkami nie dziwią się takiej inwestycji. Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP podkreśla, że Na Ukrainie spożycie owoców rośnie szybciej niż krajowa produkcja. Większość jabłek pochodzi z importu, m.in. z Polski. Z 1 ha sadu zbiera się 40 ton. Z 500 ha Jerzy Konik będzie więc mógł zebrać 20 tys. ton jabłek. Polscy producenci dostarczają na Ukrainę 100-200 tys. ton rocznie, do Rosji - 800 tys.