W Drogomyślu doszło do największej w tym roku kradzieży ryb. Kłusownicy opróżnili jeden ze stawów - wywieźli kilkaset kilogramów karpia. Kłusownicy to dla właścicieli stawów niemal codzienność.
Rzadko jednak zdarza się by byli aż tak bezczelni. Złodzieje wykorzystali moment w którym dozorca poszedł do domu. Wyrwali deski z urządzenia spuszczającego wodę ze stawu do tzw. płuczki. Stamtąd wybranie ryb to już nie problem. Na początku właściciele oszacowali straty na 2,5 tony , ale okazało się, że złodzieje mogli wywieźć około 400 kg karpia, pozostałe ryby wraz z wodą dostały się do miejscowego potoku.
Straty byłyby zapewne dużo większe ale złodziei wystraszył pilnujący stawów pies i zaalarmowany jego szczekaniem dozorca. Teraz mądry po szkodzie właściciel stawów postanowił się solidnie zabezpieczyć przed kłusownikami. Stawów pilnuje dozorca, pies i betonowe zapory uniemożliwiające spuszczenie wody. By je sforsować trzeba by użyć ładunków wybuchowych. Staw przypomina bardziej twierdzę niż sadzawkę pełną złotych rybek.