Każda epoka ma swe własne cele. Każdy człowiek ma swe własne pragnienia. … A każdy Polak?! Nadeszły czasy dziwne, czasy nowe dla jednych niezrozumiałe, dla innych obojętne. Jedni z aprobatą i żywiołowością reagują na zmiany, inni buntowniczą postawą zaznaczają dezaprobatę, są też tacy, którzy biernie przyjmują otaczającą ich rzeczywistość – a to według mnie najgorszy z możliwych wyborów.
Przeciętnemu Kowalskiemu trudno odnaleźć się w nowej prawdzie (nieprawdzie) rzeczywistości. Nagle stał się obywatelem trzech światów, zyskał kolejne tożsamości. Jest Polakiem, Europejczykiem, i członkiem regionalnej społeczności. A czuje się…? Tu pojawia się problem – chyba właśnie z powodu zabitych komercyjnym przekazem racji. Kowalski często demonstruje ostentacyjnie swe zagubienie biernością. Nie odwiedza więc urny wyborczej i reaguje na pytanie: dlaczego? zdziwionym: bo i tak nic się nie zmieni. Nie rozumie bądź nie chce zrozumieć, że w ten sposób daje szansę właśnie tym, którzy dla jego ojczyzny nic nie zrobią. 84 rocznicę odzyskania niepodległości spędza wraz z rodziną na zakupach w supermarkecie. Jasne, takie są czasy, taka rzeczywistość… tylko, że między innymi w ten właśnie sposób Kowalski, może czasami nieświadomie niszczy poczucie owej tożsamości narodowej, na której tak naprawdę mu przecież zależy (bo jak inaczej odczytać fakt ciągłych odwołań do tego tematu w świetle naszej integracji z Unią?). Może po prostu brak jeszcze Kowalskiemu odruchu szerszego spoglądania na świat, może nie potrafi się wyzbyć tkwiącego w nim prowincjonalizmu, ujawniającego się nieuzasadnionym kompleksem niższości? Nie zna naszego dorobku narodowego, nie zdaje sobie sprawy jak wielki jest wkład Polaków w kształtowanie się nowożytnej myśli, nowoczesnej Europy. Trudno mu uświadomić sobie, że członkiem Europy, mało tego – jej „współtworzycielem”, jest od dawna.
Kowalski musi się wyzbyć złych nawyków, musi zyskać świadomość swej wartości, a poprzez to świadomość polskości i europejskości. Tylko wtedy istnieje szansa na „czucie się” w pełni prawdziwym obywatelem trzech ojczyzn: małej (region), większej (państwo), globalnej (Europa).
Świadomy Kowalski w Unii ma ogromne szanse (paradoksalnie użyję argumentu przeciwników naszej integracji) na wzmocnienie swej polskiej tożsamości, jeśli będzie wiedział i pamiętał o historii, o indywidualności swojej i ojczyzny. Pod jednym warunkiem: nie może tylko żądać, musi też dawać. Obawiam się tylko, że ciężko będzie mu zrezygnować z poczucia, że gmina, państwo musi mu „coś” ofiarować tylko dlatego, że jest obywatelem. Jeśli takie pragnienia przełożą się na oczekiwania w stosunku do Wspólnoty, to Kowalski po raz kolejny się zawiedzie. Demokracja wymaga współuczestnictwa, wymaga świadomości (we wszystkich jej pokładach) , coś za coś.
Takie jest życie, nie ma lekko. Mimo wszystko życzę optymizmu.