Reforma rynku cukru jest konieczna, bo Unia musi ograniczyć produkcję cukru – przyznał Pilarczyk. Jednak projekt pani komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel przyniesie "skutki nieprzewidywalne". Według ministra te skutki, to ograniczenie produkcji cukru w Unii kosztem Polski.
Temu służy - mówił Pilarczyk - wprowadzenie tzw. Funduszu Restrukturyzacji, który będzie wypłacał cukrowniom za zrezygnowanie z produkcji cukru. I chociaż Pilarczyk nie wymienił nazwy żadnego koncernu, jasno dał do zrozumienia, że z tej oferty mogą skorzystać cukrownie, których właścicielami są niemieccy farmerzy. Wezmą pieniądze za zamknięcie zakładów w Polsce i dzięki temu tak zmniejszą produkcję w Unii, że sami w swoim kraju już nie będą musieli jej ograniczać.
Składka na fundusz będzie wysoka i obowiązkowa dla wszystkich zakładów cukrowniczych. A to oznacza, że jedyny polski koncern Krajowa Spółka Cukrowa, która nie będzie chciała zamknąć produkcji, sama zapłaci za ograniczenie produkcji w Polsce - nie krył obaw Pilarczyk.
Minister zapowiedział walkę w Brukseli o zmianę projektu reformy. Polska chce, by Unia zrezygnowała z produkcji cukru na eksport, zamiast ograniczać rynek wewnętrzny. Dla nas taka reforma byłaby korzystna, bowiem nasz limit eksportowy jest niewielki. Uderzyłaby natomiast w kraje starej Unii głównie Niemcy i Francję, gdzie osiąga on 30 proc. produkcji krajowej.
Bardzo gorące żniwa
Pilarczyk pocieszał też rolników, że nadchodzące żniwa, jakkolwiek "bardzo gorące" nie będą tak złe jak się teraz wydaje. Unia ma co prawda największe w swojej historii zapasy, zgodziła się jednak przedłużyć okres w jakim można eksportować zboże do krajów trzecich. Od lipca będą znowu ogłaszane przetargi dla firm, które chcą eksportować zboże.
Co więcej, Bruksela ma uwzględnić w nich fakt, że polskie zboże by dotrzeć do odbiorcy pozaunijnego ma większe koszty transportu, więc musi być droższe. Teraz nasze firmy przegrywają na przetargach z Francuzami i Niemcami, właśnie z tego powodu. Nowe konkretne pomysły jak udrożnić rynek zbóż w Unii pani komisarz ma przedstawić na najbliższym posiedzeniu unijnej Rady Ministrów Rolnictwa 18 lipca.
Resort rolnictwa wraz z Agencją Rynku Rolnego wprowadza natomiast ułatwienia dla firm, które zechcą skupować w tym sezonie - czyli po 1 listopada - zboże na cele interwencyjne. Będą łatwiejsze do uzyskania gwarancje bankowe, mniej biurokracji przy wypełnianiu dokumentów przy skupie, możliwość przechowywania zboża w dzierżawionych magazynach.
Mam świadomość, że ceny zbóż w czasie żniw nie będą wysokie, ale nie ma powodu by spadły poniżej 90 euro za tonę – mówił minister.
Podobnego zdania jest szef Polskiej Izby Zbożowo-Paszowej Bogdan Judziński. Jego zdaniem cena w tym sezonie zacznie się od niskiego pułapu, za to potem już nie powinna spadać, a może nawet lekko wzrosnąć. Może wzrosnąć, bo susza w Hiszpanii i Portugalii oraz ostatnie upały we Francji mogą spowodować spadek zbiorów w tym roku w całej Unii o 20 proc.
Ochrona przed chińskimi truskawkami
Trzecią dobrą wiadomość minister Pilarczyk przekazał plantatorom truskawek - do końca czerwca Komisja Europejska prawdopodobnie wprowadzi środki tzw. ochronne dla mrożonych truskawek. Według naszego resortu rolnictwa będą to ceny minimalne na importowane spoza Unii owoce mrożone.
Polska liczy, że cena minimalna będzie wyższa od 500 euro za tonę, ale negocjacje jeszcze trwają. Resort rolnictwa uprzedza jednak plantatorów że ceny minimalne będą wprowadzone tylko na okres przejściowy i mają rozładować zapasy jakie mają w chłodniach zakłady przetwórcze. Z powodu napływu tanich owoców z Chin do tej pory nie zdołały one sprzedać ok. 40 proc. zamrożonych w zeszłym roku owoców.
Ledwie skończyła się konferencja ministra Pilarczyka pod siedzibę resortu przybyli plantatorzy truskawek z działaczami "Samoobrony" oraz Andrzejem Lepperem. Rolnicy protestowali przeciwko niskim cenom skupu truskawek przemysłowych, które spadły już do 50 gr za kilogram. Spalili flagę Unii, kukłę ministra rolnictwa i wysypali przed gmachem kilka worków owoców