Polski Związek Hodowców Koni stanowczo protestuje przeciwko nieuczciwym kampaniom prowadzonym w mediach przez organizacje dążące do ustawowej zmiany kwalifikacji konia ze zwierzęcia gospodarskiego na zwierzę towarzyszące.
- Zmiana taka spowodowałaby niewyobrażalne straty dla polskiego rolnictwa. Ponad 250 tys. koni jest utrzymywanych w gospodarstwach rolnych. Brak możliwości sprzedaży konia wybrakowanego z hodowli, czy chowanego z przeznaczeniem na ubój, może spowodować niezamierzony przez obrońców zwierząt efekt. Z dnia na dzień konie takie stałyby się zwierzętami bez żadnej wartości rynkowej, obciążającymi kosztami utrzymania mało dochodowe gospodarstwa. W takiej sytuacji rolnicy zostaliby zmuszeni do pozbywania się zwierząt za wszelką cenę, co najprawdopodobniej doprowadziłoby do niehumanitarnego traktowania prawie całej populacji koni i jej zniknięcia z mapy kraju – mówi prof. dr hab. Zbigniew Jaworski, prezes Polskiego związku Hodowców Koni.
Nieprzemyślany dyktat niewielkich, ale aktywnych w mediach grup, nie może powodować sprzecznych z interesem reszty społeczeństwa rozwiązań. Przytaczane przez nie argumenty odwołują się do emocji i są sprzeczne z faktycznym stanem. Od wielu lat organizacje te domagały się poprawy warunków transportu koni i zostały one poprawione tak, że obecnie nie ustępują warunkom transportu koni sportowych, czy rekreacyjnych, również w innych krajach UE. Liczba wywożonych z Polski koni rzeźnych spadła z ponad 100 tys. na początku lat 90. do niespełna 20 tys. obecnie, podczas gdy w kraju ubija się rocznie ponad 30 tys. koni, z zachowaniem wszystkich unijnych i krajowych norm weterynaryjnych.
Według danych FAO (w załączeniu) w 2011 r. na świecie poddano ubojowi w celach konsumpcyjnych 4,5 mln sztuk koni. W samej Unii Europejskiej było to 285 tys., w tym we Włoszech 62 tys., w Rumunii 53 tys., w Hiszpanii 32 tys. Tylko w Polsce prowadzona jest tak brutalna akcja przeciwko ubojowi koni, nazywanemu nawet rzezią. Świadczy to o skrajnie złych intencjach organizacji ochrony zwierząt w interpretowaniu rzeczywistości, przeciwko czemu Polski Związek Hodowców Koni protestuje.
Chów koni to niebagatelne źródło dochodu dla ponad 40 tys. drobnotowarowych gospodarstw rolnych w Polsce. Roczny przychód z tej produkcji w ostatnich latach wynosi ponad 200 mln zł. Kto i z jakich środków utratę takich przychodów zrekompensuje, jeżeli nastąpi zmiana kwalifikacji koni? I czy na jednym gatunku te wrogie działania się zakończą? Może inne gatunki zwierząt gospodarskich też powinny zmienić kwalifikację.
Kilka lat temu, ażeby rozszerzyć paletę jadanych w kraju mięs, uznano za zwierzęta gospodarskie daniele pochodzące z fermowej hodowli. Również strusie stały się zwierzętami przeznaczonymi do konsumpcji. Skąd w takim razie pomysł ażeby zabronić innym jadania koniny? Konie od początku ich udomowienia ok. 5-6 tysięcy lat temu, obok wykorzystania wierzchowego i zaprzęgowego, zawsze traktowane były jako zwierzęta konsumpcyjne. Wykluczenie takiego kierunku ich użytkowania byłoby precedensem w skali Europy i świata.
Apelujemy do wszystkich organizacji hodowców i producentów zwierząt gospodarskich oraz innych organizacji rolniczych, aby poparły nasze stanowisko, również we własnym interesie. Działania wąskich grup, które uzurpują sobie prawo narzucania innym jak mają żyć, co jeść i jakie wartości wyznawać, są znane z historii i nigdy nie przyniosły chluby ludzkości – dodaje Zbigniew Jaworski.
9427613
1