Mamy w Polsce zatrzęsienie komarów, a może być jeszcze gorzej. - Gdy całe lato będzie wilgotne, owady mogą być dokuczliwe aż do października - powiedział prof. dr hab. Stanisław Ignatowicz z Katedry Entomologii Stosowanej SGGW.
Spotkanie z komarami to nic miłego - wiedzą o tym wędkarze, grzybiarze i inni miłośnicy relaksu na świeżym powietrzu. Komary znajdują nas bez trudu. Wabi je podwyższone stężenie dwutlenku węgla w wydychanym przez nas powietrzu oraz kwas mlekowy i inne składniki potu.
- Komary pojawiły się w tym roku w sposób skumulowany z powodu opóźnionej wiosny - gatunki wczesnowiosenne pojawiły się razem z gatunkami wiosennymi. Wiosną były bardzo długie okresy ciepłe i wyjątkowo wilgotne, więc podejrzewam, że już jest drugie, a może nawet trzecie pokolenie komarów. W związku z tym jest ich bardzo dużo - podkreślił prof. Ignatowicz, dodając, że obecną sytuację można porównać do 2010 roku w okresie powodzi.
Zdaniem entomologa, jeśli sytuacja się utrzyma - czyli dni będą ciepłe i wilgotne - uciążliwych owadów będzie jeszcze więcej. - Możemy więc już mówić o plagowym wystąpieniu komarów w tym roku. Gdy całe lato będzie wilgotne, podejrzewam, że dokuczliwe będą aż do października - powiedział.
Dorosłe komary żyją dwa miesiące. Samce komarów żywią się nektarem kwiatów, ofiar szukają samice. Przykładają do skóry kłujkę, a potem puszczają w ruch szczęki w kształcie lancetu zaopatrzonego w haczyki. Do ranki wstrzykują ślinę, która zapobiega krzepnięciu krwi. Odlatują, kiedy nie są w stanie przełknąć już kropli więcej.
Rozwój komarów przebiega w wodzie. Samice po opiciu się krwią składają jaja do wody, z jaj wylęgają się larwy, które w zależności od temperatury rozwijają się w wodzie od 2 do 3 tyg. Później powstaje krótkotrwała poczwarka i z niej pojawia się osobnik dorosły. - W czasie upałów w naszym kraju mamy więc 3 tygodnie od jaja do dorosłego osobnika - podkreślił prof. Ignatowicz. Latem może powstać 4-5 pokoleń komara, a jeśli lato jest gorące - nawet 6-7, a więc miliony osobników.
Tropikalne gatunki komarów mogą przenosić różne choroby, np. malarię, żółtą febrę czy dengę. W Polsce nie ma tego problemu. Ślina samicy zawiera jednak substancję chemiczną podrażniającą skórę, co może prowadzić do reakcji alergicznej. Po jej ukłuciu skóra czerwienieje, puchnie i swędzi. Pomagają na to chłodne okłady, łagodzące żele czy środki w rodzaju panthenolu. W przypadku poważniejszych problemów, zwłaszcza u dzieci, warto się zgłosić do lekarza, który zaleci np. wapno i leki przeciwhistaminowe.
Przed dorosłymi, głodnymi komarami można się jednak chronić. Skuteczne są gęste siatki w oknach i moskitiery, przez które owady się nie prześlizną. Natomiast dźwiękowe odstraszacze nie są raczej godne polecenia, w przeciwieństwie do elektrycznych fumigatorów, podłączanych do gniazdka elektrycznego. W sklepach dostępne są też odstraszające spiralki (kadzidełka) oraz spreje, żele, sztyfty i płyny. Opinię najskuteczniejszych mają preparaty zawierające środek o nazwie DEET, jednak w wysokich stężeniach może on drażnić skórę. Preparaty lepiej zmyć ze skóry po kilku godzinach. W przypadku dzieci należy spryskiwać raczej odzież niż delikatną skórę i używać odpowiednich, łagodnych środków.
Wśród metod naturalnych wymienia się olejki eteryczne (np. z trawy cytrynowej, który odstrasza także muchy i meszki, goździkowy, z mięty pieprzowej, geranium, lawendowy czy bazyliowy). Po zmieszaniu ze zwykłym olejem lub alkoholem można nimi spryskać włosy albo ubranie (ale nie skórę, zwłaszcza u dzieci, gdyż mogą uczulać). Dość rozbieżne są opinie o skuteczności nacierania octem, witaminy B czy kamfory.
9435748
1