Rybacy są załamani. Ministerstwo Rolnictwa wprowadziło zakaz połowu śledzi na Najlepszych, zachodnich łowiskach. Wyczerpał się bowiem limit wyznaczony przez Unię Europejską. Kary za złamanie zakazu mogą przekroczyć 100 tysięcy złotych.
Ministerstwo obliczyło, że na zachodnich łowiskach rybacy przekroczyli już roczny limit o 130 ton. Oznacza to, że w przyszłym roku Polacy dostaną limit o 130 ton niższy. Armatorzy są załamani. "Złamanie zakazu to ostateczność" - mówią. Limit nie został wyczerpany jedynie na wschodnich łowiskach, ale ryb stamtąd przetwórcy nie chcą kupować. Do tego koszt dopłynięcia jest większy niż zysk ze sprzedaży. Za kilogram śledzi rybak dostaje 95 groszy, ale by je złowić musi wydać złoty dziewięćdziesiąt na paliwo.
Kilka dni temu skończył się, wydłużony w tym roku z dwóch do czterech i pół miesiąca, zakaz połowu dorszy. Zdaniem rybaków nie ma szans na odrobienie strat spowodowanych tak długim postojem. Tym bardziej, że według pierwszych rybaków wracających z łowisk dorszy jest jak na lekarstwo. "Urzędnicy chcą chyba wykończyć polskie rybołówstwo" - mówią rybacy. Wprowadzono głodowe limity połowowe, wydłużono okres ochronny na dorsze, a teraz jeszcze wszedł zakaz połowu śledzi. Wielu jest na granicy finansowego dna poniżej którego jest juz tylko odejście z zawodu. Pytanie tylko.. dokąd?