Ponad 400 tysięcy złotych posłanka Samoobrony, Renata Beger, jest dłużna Agencji Nieruchomości Rolnych w Pile. Na spłatę długu ma czas do końca tego tygodnia.
Według "GP", jeśli tego nie zrobi - agencja wystąpi o nakaz sądowy i przejęcie majątku. Akt notarialny o sprzedaży ponad 200 hektarów ziemi w miejscowości Dzierżożenko i Nowy Dwór Renata Beger i jej mąż podpisali z Agencją w kwietniu 2002 roku. Wpłacili wymagane przy akcie notarialnym minimum, a resztę - ponad 400 tysięcy złotych mieli spłacać w półrocznych kwotach do 2012 roku.
Terminy spłat - jak podaje "GP" - były wyznaczone na koniec lutego i września. Pierwszą ratę - we wrześniu 2002 roku Renata Beger spłaciła w postaci towaru, który trafił do Banku Żywności współpracującego wtedy z Agencją. Kłopoty z płatnościami W lutym 2003 roku posłanka złożyła wniosek o prolongatę w związku z suszą, która dotknęła jej gospodarstwo. Prosiła o wydłużenie terminu do końca grudnia. Agencja udzieliła prolongaty do końca kwietnia 2003 roku.
Żadne pieniądze do Agencji jednak nie trafiły. We wrześniu, kiedy przypadał termin kolejnej wpłaty, Renata Beger złożyła wniosek o wyznaczenie możliwie najdłuższego terminu odroczenia spłaty zadłużenia. Agencja nie wyraziła zgody, ponieważ kontrahent nie uzupełnił swojego wniosku o wymagane załączniki. Jednym z zabezpieczeń dla Agencji miało być, oprócz hipoteki, również konto bankowe państwa Begerów w wałeckim oddziale BGŻ. W listopadzie ubiegłego roku Agencja wystąpiła do banku o zajęcie tego konta. "Tymczasem otrzymaliśmy z banku pismo, że konto zostało zlikwidowane już 4 kwietnia 2002 roku, a więc na sześć dni przed podpisaniem aktu notarialnego - powiedziała "GP" dyrektorka Agencji, Bogumiła Hromiak-Paprzycka.
Nie pozostało nam nic innego jak wezwanie do uregulowania całego zadłużenia. Nie mogę podjąć innej decyzji niż ściągnąć to, co się należy do skarbu państwa. Nikt nie przyszedł od sześciu miesięcy, kiedy Bogumiła Hromiak-Paprzycka pełni funkcję dyrektorki pilskiej Agencji, ani pani Beger, ani jej mąż nie pojawili się w jej biurze. "Nie dali nam szansy, żeby wspólnie znaleźć rozwiązanie problemu, a wystarczyło tylko trochę dobrej woli - powiedziała dyrektorka Agencji.