Ubezpieczenie eksportu na Ukrainę graniczy z cudem. W efekcie sprzedaż żywności na tamtejszy rynek załamała się. Nieco lepsza sytuacja jest w przypadku handlu z Rosją i Białorusią. Rok 2009 był rokiem zmniejszenia wiarygodności kredytowej większości eksporterów. Ale kryzys finansowy powoli odchodzi, przynajmniej w krajach starej Unii Europejskiej. Wykupienie ubezpieczenia transakcji z tamtejszymi kontrahentami nie stanowi problemu.
Marcin Siwa – Coface Poland: firmy są generalnie w dosyć dobrej kondycji mimo, że kryzys dotknął i te branże, bo popyt na Zachodzie Europy jeśli chodzi o produkty spożywcze zmalał to sytuacja finansowa jest dosyć dobra i wypłacalność kontrahentów europejskich jest nienajgorsza.
Inaczej jest z krajami byłej Wspólnoty Niepodległych Państw. Choć także tu sytuacja nie jest jednakowa.
Marcin Siwa – Coface Poland: jeżeli chodzi o Rosję to tutaj sytuacja jest nieco lepsza. Oczywiście Rosja też boryka się z problemami jeśli chodzi o wypłacalność firm. Natomiast średnio rzecz ujmując sytuacja jest tam nieco lepsza i szanse na limity kredytowe są większe.
Z kolei o ubezpieczeniu eksportu na Ukrainę producenci żywności mnogą zapomnieć. Katastrofalna sytuacja gospodarcza tego kraju powoduje, że zdecydowana większość odbiorców jest po prostu nie wypłacalna. Ubezpieczyciele mogą jedynie rozłożyć ręce.
Zygmunt Kostkiewicz prezes - Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych: my nie możemy sponsorować eksportu, czyli ubezpieczać coś, co prawdopodobnie nie zostanie zapłacone. My ubezpieczamy ryzyko – nazwijmy to normalne.
A efekt tego jest taki, że sprzedaż na przykład mięsa na Ukrainę spadła do prawie 0. Niewielu przedsiębiorców może bowiem sobie pozwolić na taki handel.
Ryszard Smolarek – zakłady mięsne Łuków: każdy z nas na własne ryzyko sprzedaż prowadzi. Podejmuje to ryzyko handlu ze Wschodem.
Deficyt mięsa na Ukrainie jest szacowany nawet na 350 tysięcy ton rocznie. Rekordową sprzedaż na tamten rynek zanotowaliśmy w 2008 roku, kiedy Kijów ustanowił bezcłowe kontyngenty.