Posłowie nie doczekali pierwszych urodzin Sejmu obecnej kadencji, której rocznica zaprzysiężenia minęła w ostatnią sobotę.
Wolne zawdzięczają Gabrielowi Janowskiemu i kolegom z Samoobrony, którzy zablokowali obrady. Wobec braku urodzinowej fety "Życie" podsumowało 12 sejmowych miesięcy posługując się sejmową statystyką przy okazji okraszając ją kąśliwymi komentarzami.
Okazuje się, że podczas posiedzeń posłowie zabierali głos 11 116 razy. Na jednego posła przypadają średnio 24 przemowy. Niektórzy, jak Andrzej Lepper i Gabriel Janowski, mieli kłopoty z ich zakończeniem. Marszałek karał ich jak mógł, ale rezultat jest taki, że sam może być ukarany – komentuje "Życie".
2051 – taką ilością interpelacji parlamentarzyści zasypali rząd. Do tego trzeba doliczyć 1038 zapytań, 80 "pytań w sprawach bieżących" i 233 oświadczenia. To rekord wszech czasów – pisze "Życie" – Prym w tej dziedzinie wiodą posłowie SLD, którzy z upodobaniem przepytują własnych ministrów i premiera. Leszek Miller apelował, by dali sobie spokój, ale nie posłuchali. 1241 – tyle razy zbierały się sejmowe komisje.
"Życie" pokpiwa z aktywności parlamentarzystów, którzy muszą dwoić się i troić, bo posiedzenia często odbywają się w tym samym czasie. Bywa, że trudno nawet odhaczyć się na liście obecności – pisze gazeta. Sejm obradował 71 dni, co oznacza nieco ponad trzy robocze miesiące na rok. Poseł to ma klawe życie – komentuje gazeta.