Zaledwie 15 kontrolerów gdyńskiego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego musi sprawdzać aż ponad 700 kutrów i łodzi rybackich. Co gorsza, kontrolerzy nie mają czym pływać. Nie dziwi więc, że UE wytyka Polsce niedostateczną kontrolę naszych rybaków.
Dziś gdyńscy inspektorzy mają tylko jedną 40-letnią motorówkę i dwie niewielkie łodzie, pływające po Zalewie Wiślanym. A teren, który muszą kontrolować jest bardzo duży, nie dziwią więc zastrzeżenia unijnych urzędników.
Gdyński inspektorat chciał kupić szybki statek, ale nie wiedzieć dlaczego zgłosił się zaledwie jeden chętny do budowy takiej jednostki. Nam chodziło o jednostkę sprawną, nową, która będzie miała parametry odpowiednie do kontrolowania zarówno naszych jednostek, jak i jednostek obcych, które także w naszej strefie poławiają - mówi Jarosław Kościelny z IRM.
Niestety, jak wyjaśnił, Urząd Zamówień Publicznych nie zgodził się na zakup jednostki bez przetargu i pieniądze przepadły. Na razie więc kontrole muszą odbywać się gościnnie z pokładów jednostek Straży Granicznej.