Rejestracja naszych tradycyjnych produktów w Brukseli została zablokowana. Austria, Czechy i Niemcy oprotestowały Polski wniosek o wpisanie trzech rodzajów wędlin na unijną listę chronioną. Chodzi o polskie kabanosy, kiełbasę myśliwską i jałowcową. Resort rolnictwa zapowiada, że wniosku nie wycofa, ale przyznaje, że procedury rejestracyjne znacznie się teraz wydłużą.
To nie pierwszy raz kiedy Bruksela blokuje rejestrację polskiego produktu. Kilka lat temu za sprawą Słowaków stało się tak z polskim oscypkiem.
Co prawda w rezultacie nie przeszkodziło to we wpisaniu sera na unijną listę produktów prawnie chronionych, ale mocno wydłużyło sam proces rejestracji. Podobnie może być i w tym przypadku, choć lista krajów sprzeciwiających się jest dłuższa.
Dariusz Goszczyński, ministerstwo rolnictwa: myślę, że to jest nieporozumienie, które wyjaśnimy. Chodzi tu o to, że występowaliśmy o rejestrację tych produktów bez ochrony nazw. Mam wrażenie, że przedstawiciele państw sprzeciwiających się nie zdają sobie sprawy z tego.
Na unijnej liście produktów prawnie chronionych zarejestrowanych jest 15 polskich nazw. A wkrótce dojdzie kolejnych 10. Jak na 5-letni czas funkcjonowania w unijnych strukturach to sporo.
Nic dziwnego, że producenci żywności zabiegają o takie certyfikaty, bo to przekłada się na konkretne zyski ze sprzedaży. Tym bardziej, że promocja takich produktów jest współfinansowana z unijnych funduszy.
Paweł Zambrzycki, Agencja Rynku Rolnego: oczywiście my wspieramy przedsiębiorców w tych działaniach i razem organizujemy spotkania z władzami tych krajów do których branża chciałaby wywozić produkty.
Do dyspozycji jest około 30 milionów euro. Producenci żywności otrzymają 70% zwrotu kosztów poniesionych na wypromowanie sprzedawanych przez siebie produktów.