W Polsce z pomocy społecznej w pierwszym półroczu 2004 r. skorzystało 1870 tys. osób, w tym prawie 700 tys. z powodu bezrobocia. Pracownicy samorządowi i społeczni twierdzą, że spora część świadczeń trafia do osób pracujących na czarno i ukrywających swoje dochody, pisze "Gazeta Prawna".
Problem w tym, że jest to właściwie nie do udowodnienia. Pracownicy katowickiego Ośrodka Pomocy Społecznej zauważyli, że ponad 300 osób starających się o pomoc, w swoich oświadczeniach o dochodach i wydatkach nie ujęło rachunków za telefon komórkowy, którego numer podali w banku. - Przypuszczając, że zataiły one prawdziwe dochody, wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające, tłumaczy Krystyna Birnbach z katowickiego OPS. W efekcie 4 osoby straciły prawo do zasiłku.
- Rzeczywiście możemy przypuszczać, że sporo osób zarabia dobrze na czarno i jednocześnie dostaje od nas zasiłek, mówi Lidia Leońska, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Poznaniu. Pracownik MOPS nie jest jednak policjantem socjalnym i nawet jeśli wie, że ktoś ma nie zadeklarowany dochód, to nie zawsze potrafi to udowodnić. Ale np. w Poznaniu korzystający z zasiłków celowych "bezrobotni" rodzice dzieci jedzących bezpłatne obiady stracili zarówno prawo do pomocy, jak też musieli zwrócić część otrzymanych pieniędzy, ponieważ w tym czasie kupili samochód.
W Polsce wiele rzeczy teoretycznie jest zrobionych prawidłowo, tylko jakoś się tak składa, że praktycznie to nie funkcjonuje, ponieważ procedury są zbyt skomplikowane lub niewystarczające - dodaje Rafał Antczak z CASE-Doradcy. Obecny system polityki społecznej jest wykorzystywany przez osoby de facto nie potrzebujące wsparcia. Dlatego najpierw trzeba zmienić system pomocy społecznej, a potem stworzyć funkcjonalne prawo.