Kolejny program wsparcia dla rolników poszkodowanych w wyniku rosyjskiego embarga na unijną żywność może wynieść ponad 125 mln euro; Polsce nie przypadnie z niego jednak zbyt wiele, najwyżej kilka mln euro.
Komisja Europejska ma w tym tygodniu przedstawić nowy mechanizm wsparcia dla unijnych rolników, którzy nie mogą sprzedawać swoich produktów do Rosji. Według ubiegłotygodniowych zapowiedzi mechanizm miał być przedstawiony na początku tygodnia, jednak ze względu na to, że w KE nie ma zgody co do tego, ile pieniędzy przeznaczyć na ten cel i skąd dokładnie wziąć środki, nastąpiło opóźnienie.
Według rozmówcy PAP kwota, którą zaproponował komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos, przekracza 125 mln euro. Gdyby zgodzili się na nią inni komisarze oznaczałoby to, że środki na rekompensaty za wycofanie z rynku niektórych szybko psujących się warzyw i owoców zostałby podwojone. W sierpniu KE uwolniła bowiem właśnie 125 mln euro na ten cel.
Część komisarzy wskazuje, że rezerwę z budżetu na 2015 r., skąd miałyby pochodzić pieniądze na pomoc rolnikom, należy wykorzystać w inny sposób. Odpowiedzialna za pomoc humanitarną komisarz Kristalina Gieorgiewa upomina się np. o dodatkowe środki na pomoc uchodźcom z Ukrainy czy Syrii.
KE może też wesprzeć rolników z rezerwy Wspólnej Polityki Rolnej. Z projektu budżetu na 2015 r. wynika, że ma w niej być ok. 433 mln euro. Pieniądze te pochodzą jednak z płatności bezpośrednich i jeśli zostaną wykorzystane na łagodzenie skutków rosyjskiego embarga, nie trafią do farmerów w formie dopłat.
Dla Polski nie ma to tak dużego znaczenia, bo rezerwę tworzy się zabierając 1 proc. planowanych płatności, jednak tylko od rolników, którzy mieliby otrzymać ponad 2 tys. euro dopłat. Ci, którzy pobierają mniejsze płatności, nie składają się na ten cel.
Niezależnie od tego, jakie rozwiązanie ws. finansowania nowego programu zwycięży w KE, do Polski prawdopodobnie trafi niewielka suma. W przedstawionym w ub. tygodniu projekcie nowego programu wsparcia dla producentów owoców i warzyw są limity dla każdego kraju.
Zgodnie z nimi polscy producenci mogliby uzyskać rekompensaty za wycofanie z rynku jedynie ok. 17 tys. ton jabłek i gruszek, które miały trafić do Rosji. To, ile dokładnie trafi do nas pieniędzy, zależeć będzie od tego, ile będzie wniosków, od kogo będą pochodzić i co stanie się z owocami wycofanymi z rynku.
Zgodnie z decyzją KE najwięcej mają otrzymać rolnicy zrzeszeni w organizacjach producenckich, przekazujący towary w ramach bezpłatnej dystrybucji, np. przez organizacje charytatywne. W przypadku jabłek w przeliczeniu na złotówki cena za kilogram wycofanych z rynku tą drogą owoców wynosi 0,7 zł. Gdyby wszystkie wnioski pochodziły od takich rolników, do Polski mogłoby trafić ok. 3 mln euro z nowego programu.
Minister rolnictwa Marek Sawicki ubolewał, że KE dyskryminuje rolników niezrzeszonych (bo dla nich stawki rekompensat za wycofywanie z rynku są o połowę niższe), a w naszym kraju większość rolników nie należy do organizacji producenckich. Rolnicy niezrzeszeni, którzy zdecydują się na zielone zbiory lub niezbieranie jabłek, mogą liczyć na 0,24 zł za kilogram w ramach rekompensat.
Według unijnych źródeł tak niski, bo wynoszący jedynie ok. 17 tys. ton jabłek lub gruszek, limit dla Polski jest konsekwencją tego, że w ramach pierwszego programu wsparcia dla sektora owoców i warzyw, uruchomionego w sierpniu, wnioski o rekompensaty od polskich producentów były nieproporcjonalnie duże.
Przykładowo z Polski do KE napłynęły wnioski o rekompensaty za wycofanie z rynku cztery razy większej ilości ogórków niż wynosił nasz eksport tych warzyw do Rosji. W przypadku kalafiorów i brokułów było to ponad dwa razy więcej. Nasi producenci zgłosili też bardzo duże wnioski o rekompensaty za wycofanie z rynku słodkiej papryki i kapusty. Ogółem z naszego kraju pochodziło 87 proc. wniosków (przeliczanych na euro), z Belgii było to 5 proc., Rumunii 3 proc., Portugalii, Holandii - po 1 proc.
Po tym jak zgłoszone przez kraje unijne zapotrzebowanie na rekompensaty przekroczyło 125 mln euro, KE zawiesiła pierwszy mechanizm wsparcia dla rolników.
Środki z nowego programu pomocowego mogą w większym stopniu trafić do Włoch, Hiszpanii, Grecji czy Francji - przyznaje rozmówca PAP. KE zaproponowała włączenie do programu rekompensat m.in. pomarańczy, klementynek i mandarynek, które rosną na południu Europy.
9186045
1