KE nie da Polsce pieniędzy na informatyzację służby zdrowia
24 stycznia 2012
Informatyzacja miała zupełnie zmienić sytuację pacjenta i lekarza oraz pozwolić na skuteczną kontrolę przepływających przez rynek zdrowotny pieniędzy. Teraz może się okazać kolejną po refundacji pułapką dla nowego ministra zdrowia - twierdzi Dziennik Gazeta Prawna.
Ministerstwo Zdrowia w 2007 r. zobowiązało się zinformatyzować służbę zdrowia. Zajęło się tym Centrum Systemów Informatyzacji Ochrony Zdrowia, a projekt za 712 mln zł został zgłoszony przez rząd jako jeden z priorytetowych w ramach programu Innowacyjna Gospodarka. Dziś projekt jest poważnie zagrożony, finansowanie wstrzymane, trwają kontrole i postępowania w prokuraturze.
Według założeń miała powstać platforma gromadząca wszystkie zdarzenia medyczne. Każdy pacjent miałby własne konto z historią choroby, mógłby zdalnie umawiać wizyty, a lekarze nie mieliby problemu z receptami. System automatycznie dostosowywałby poziom odpłatności, wypełniałby PESEL, adres i oddział NFZ na recepcie, a także pokazywałby, czy pacjent jest ubezpieczony.
Jednak już od samego początku pracom nad jej powstaniem towarzyszyły wątpliwości. Pierwsze dotyczyły samego studium wykonalności. Wykonało je Ernst and Young za blisko 5 mln złotych. Komisja miała do niego wiele poprawek. Za naniesienie ich CSIOZ zapłacił dodatkowe 2,4 mln zł. To zamówienie skrytykowali Urząd Zamówień Publicznych (UZP) oraz kontrolerzy z MSWiA. W efekcie naliczono korektę finansową na 566 tys. zł – to oznacza, że ta kwota nie będzie opłacana z pieniędzy przeznaczonych na projekt.
To był tylko początek kłopotów. Na skutek negatywnej oceny UZP niektórych zamówień – jak nas poinformowało samo CSIOZ – 3 mln 500 tys. zł zostało uznane jako niekwalifkowalne (też nie będą wypłacone z budżetu przeznaczonego na projekt).