„Zapłaćcie kary lub oddajcie nam nasze pieniądze”- mówili włoscy producenci mleka zebrani przed parlamentem. Tysiące rozzłoszczonych rolników wyszło na ulice, bo rząd wstrzymał się z wpłatą do unijnego budżetu grzywny za przekroczenie limitów produkcji mleka. I pewnie nikt by nie miał nic przeciwko temu, gdyby nie to, że dostawcy regularnie płacili zaliczki na poczet kar.
Farmerzy czują się oszukani. Najpierw zebrano od nich pieniądze za nadprodukcję mleka, a teraz rząd nie chce ich oddać do unijnej kasy. Sprawę komplikuje fakt, że jedni rolnicy już wpłacili należny zwrot, a inni nie.
Aldo Crotti- producent mleka "Jestem wściekły, bo byłem w porządku. Z jednej strony chciałem by moja produkcja była opłacalna, z drugiej wiedziałem, że jeśli wytwarzam za dużo, muszę za to zapłacić. Więc albo inni również zapłacą kary, albo żądam zwrotu moich pieniędzy, bo mam wielkie długi do spłacenia."
Sergio Marini- prezydent związku rolników Coldiretti "To z pewnością prowokacja, ale my na tą prowokację odpowiadamy kolejną. Są tylko dwie opcje. Albo władze szybko przeprowadzą kontrole i zmusza tych, co nie zapłacili do uiszczenia opłat, albo – jeśli kalkulacje są niewłaściwie- oddadzą pieniądze rolnikom."
Podstawowe założenia do budżetu przyjęte przez Senat w zeszłym tygodniu przewidywały zawieszenie do końca roku zwrotu grzywny. Projekt musi jeszcze zaakceptować niższa izba parlamentu. Jeśli to zrobi, rząd ściągnie na siebie gniew nie tylko rolników, ale także unijnego komisarza do spraw rolnictwa- Daciana Ciolosa. Ten już zapowiedział, że uruchomi procedury, które zmuszą Włochów do oddania należnych unijnemu budżetowi pieniędzy.
-------------------------
Pomidory i brokuły chronione patentem? Europejski Urząd Patentowy po raz kolejny przyjrzy się sprawie zastrzeżenia przez jedną z brytyjskich firm zmodyfikowanej sekwencji genowej brokułów. Agencja przyznała taki patent 8 lat temu. Wówczas Brytyjczycy przekonywali, że doprowadzili na drodze wielu badań do stworzenia odmiany, która zawiera większą ilość dobroczynnych substancji chroniących między innymi przed rakiem. Ale inne firmy podobną metodą też zaczęły hodować warzywa o ulepszonych właściwościach- np. pomidory o zmniejszonej ilości wody, doskonałe do produkcji ketchupu. Urząd Patentowy w Monachium zabrał się zatem do rozpatrzenia, czy wyselekcjonowany przez brytyjską firmę marker genowy był biologicznym procesem hodowlanym, czy tylko techniczną metodą. Organizacje ekologiczne są oburzone. „Jeśli patenty na brokuły, czy pomidory nie zostaną podważone otworzy się brama do poważnych nadużyć”- komentował dla agencji AFP Christoph Then- doradca Greenpeace’u. „W przyszłości wąska grupa koncernów rolno-spożywczych może kontrolować produkcję żywności”. Urząd ma wydać decyzję do końca roku.
----------------------
Mnóstwo witaminy C, dużo zbawiennych protein – to zalety mleka…wielbłądów. W wielu krajach obrót wielbłądzim mlekiem jest zakazany. To jednak nie zraża jego zwolenników. W Stanach Zjednoczonych działa kilka hodowli, które nie mają jednak prawa do obrotu mlekiem. A mogłyby na tym nieźle zarobić, bo litr kosztuje nawet 60 dolarów. Ci co produkują i kupują wielbłądzie mleko mają nadzieje, że wkrótce podobnie jak bawole, które przez lata nie było dopuszczone do obrotu, zostanie uznane przez amerykańska administrację. Jedno jest pewne- potrzeba będzie kilku lat testów zanim to się stanie.
8157614
1