Według ostatnich szacunków resortu rolnictwa z powodu suszy rolnicy zbiorą o ok. 10-20 proc. mniej ziarna niż w ubiegłym roku. Zebraliśmy wówczas poniżej 27 mln ton - to o milion ton mniej niż wynosi krajowe zapotrzebowanie.
Mimo to nie ma powodu do paniki, nie grozi nam wzrost cen żywności - uspokajają producenci i przetwórcy zbóż oraz mleka.
A to oni najbardziej odczuwają skutki ostatnich upałów i suszy.
Według Zbigniewa Kaszuby, prezesa Krajowej Federacji Producentów Zbóż, niższe zbiory mogą jedynie oznaczać, że w czasie żniw ceny skupu pszenicy nie spadną poniżej 400 zł za tonę, jak to było w ubiegłym roku. I dobrze, bo to oznaczałoby bankructwo wielu rolników lub ich ucieczkę od uprawiania zbóż. Ceny dla konsumentów nie wzrosną, gdyż nadal w magazynach całej Unii są spore zapasy ziarna. Gdyby w Polsce zboże podrożało, natychmiast napłynęłoby tańsze np. z Węgier, gdzie magazyny pękają w szwach. - W kwietniu sprzedawaliśmy pszenicę po 450 zł za tonę, teraz po 400 zł. Tak tania o tej porze roku nie była od lat. To dlatego, że jak skoczyła do 450 zł, to natychmiast uruchomiono zapasy i schłodzono rynek. Aż za bardzo, bo obecna cena jest po prostu śmieszna.
Na polach zboża wyglądają mizernie, zwłaszcza te siane wiosną na słabszych glebach. Zaszkodziły im upały i susza oraz zbyt późna wiosna, która opóźniła termin siewu. Skutek jest taki, że kłosy nie są wypełnione ziarnem. Najgorzej jest na Podlasiu, Mazowszu, w łódzkim i części Pomorza. Jednak na terenach, które decydują o zbiorach, czyli na Zamojszczyźnie, w Lubuskiem, Wielkopolsce, na Opolszczyźnie i Żuławach jest znacznie lepiej.
Wzrostu cen pieczywa nie przewidują piekarze. - Dzięki Bogu jesteśmy w Unii, więc możemy spać spokojnie i jak nasi zbyt podniosą cenę mąki, to sprowadzimy ją z Niemiec czy Węgier - mówi Kazimierz Czekaj, właściciel krakowskiej piekarni.
Jego zdaniem prawdziwym problemem piekarzy jest dziś spadek spożycia pieczywa - Polacy jedzą o 20 proc. mniej chleba niż na początku 2000 r. To oraz prawie dwa razy za duże moce produkcyjne przemysłu piekarniczego skutecznie hamują wzrost cen. Tylko szaleniec w takiej sytuacji podniesie ceny chleba - mówi Czekaj.
"Fakt" napisał kilka dni temu, że chleb z 2,3 zł za kg jesienią podrożeje do 3,2 zł. Czekaj: - Jako piekarz chciałabym, by tak było, ale to wizja kompletnie wyssana z palca.
Wzrostu cen nie przewidują także mleczarze. I to mimo że sytuacja na pastwiskach jest fatalna, bo trawa schnie i w rezultacie krowy dają mniej mleka. - Produkujemy znacznie więcej, niż wynoszą potrzeby konsumentów. Eksportujemy aż 35 proc produkcji, głównie masła i mleka w proszku - tłumaczy Waldemar Broś szef Krajowego Zrzeszenia Spółdzielni Mleczarskich. - Dziś skup mleka z powodu suszy spadł o ok. 5-7 proc., co oznacza że nieco mniej sprzedamy za granicę. Spadną więc zyski mleczarni i dochody rolników, bo mniej mleka dostarczą spółdzielniom. Sytuacja pogorszy się, jeśli susza potrwa dłużej i rolnicy będą musieli dokupywać paszę dla krów. Wówczas ceny skupu mogą wzrosnąć - wtedy od 2007 r. podrożeje też nabiał w sklepach. Jednak taki wzrost cen nie przekroczy kilku procent co oznacza, że najwyżej może dojść do poziomu z ubiegłego roku.