Mazowieckie to największe województwo w kraju i - głównie za sprawą Warszawy - jedyny region o pozycji społeczno-gospodarczej statystycznie zbliżonej do tych w starej Unii Europejskiej. Różnice między powiatami województwa są tu jednak największe w kraju.
Obecne woj. mazowieckie powstało w 1999 r. z ówczesnego województwa warszawskiego oraz części województw: ostrołęckiego, radomskiego, ciechanowskiego, siedleckiego, płockiego, skierniewickiego, bialskopodlaskiego oraz łomżyńskiego. Jest największym z województw - zajmuje ponad 11 proc. powierzchni kraju, mieszka tu prawie 14 proc. ludności Polski (ok. 5,3 mln).
Mazowsze to jeden z większych regionów Unii Europejskiej - we wspólnocie jest 11 państw z mniejszą lub podobną liczbą ludności. Jest też jedynym polskim regionem o pozycji społeczno-gospodarczej statystycznie zbliżonej do regionów starej Unii.
Już w 2003 r., głównie dzięki potencjałowi Warszawy, mierzone w parytecie siły nabywczej PKB województwa przekroczyło poziom 75 proc. średniego PKB na mieszkańca UE. W 2010 r. było to już 102 proc. Mazowieckie wytwarza też ponad piątą część PKB całego kraju - najwięcej ze wszystkich województw. W 2010 r. wartość PKB na jednego mieszkańca była w Warszawie trzykrotnie wyższa niż średnia krajowa.
Mimo korzystnych wskaźników rozwoju, Mazowieckie boryka się z problemem różnic międzyregionalnych, które są największe wśród polskich regionów. Z jednej strony jest tu dobrze rozwinięta pod względem gospodarczym Warszawa i jej obszar metropolitalny, z drugiej - słabiej rozwinięte powiaty peryferyjne, których poziom rozwoju, zwłaszcza przy wschodniej granicy województwa, jest zbliżony do tzw. ściany wschodniej.
Zgodnie z klasyfikacją OECD Mazowsze zostało uznane za najbardziej zróżnicowany wewnętrznie region w Europie (drugi po Londynie). W województwie znajduje się 105 z 500 najbiedniejszych gmin w Polsce.
Zdaniem wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego najsłabszym ogniwem województwa są powiaty na południu - w subregionie radomskim. "To jest obszar chyba najbardziej problemowy, który pozostał w tyle, jeżeli chodzi o poziom rozwoju. Tam mamy problem z bardzo wysokim bezrobociem, ale wierzę głęboko, że zbliżanie Radomia do stolicy, skracanie czasu przejazdu pomiędzy Warszawą a Radomiem, buduje szanse Radomia" - powiedział PAP wojewoda.
Kozłowski podkreślił, że Radom to duży ośrodek akademicki, z własną, znaczącą uczelnią techniczną i wykwalifikowaną siłą roboczą, który - także ze względu na stosunkową bliskość Warszawy - może jawić się jako bardzo atrakcyjny dla inwestorów. "Radom powoli, a za nim, jak myślę, cały region radomski, odzyskuje swoje szanse rozwojowe" - ocenił.
Według danych GUS w latach 2004-2013 stopa bezrobocia w woj. mazowieckim utrzymywała się na poziomie niższym niż ta dla całego kraju. W grudniu ub.r. wyniosła ona 11 proc. i była o 2,4 proc. niższa niż w całej Polsce. Taki wynik województwo osiąga głównie za sprawą Warszawy, gdzie notuje się najniższe bezrobocie w kraju - w kwietniu br. wyniosło ono 4,8 proc. Z kolei na południu województwa stopa rejestrowanego bezrobocia jest najwyższa w Polsce - w powiecie szydłowieckim w grudniu ub.r. wyniosła ona 38,9 proc., w radomskim - 30,1 proc., a w przysuskim - 27,6 proc.
Dyrektor Mazowieckiego Biura Planowania Regionalnego w Warszawie, prof. SGH Zbigniew Strzelecki powiedział PAP, że za tę sytuację odpowiada m.in. likwidacja wielu przedsiębiorstw w tym subregionie. "Tam w ciągu tych 25 lat zostało zlikwidowanych wiele zakładów przemysłu zbrojeniowego i metalowego. To były duże przedsiębiorstwa, które dawały miejsca pracy prawie dla całego subregionu. Zmiany struktury gospodarczej spowodowały wystąpienie strukturalnego bezrobocia i trudno to odbudować. Kiedyś takie zakłady i miejsca pracy tworzyło państwo, dziś musi znaleźć się kapitał, który zlokalizuje tam swoje zakłady i da miejsca pracy" - podkreślił.
Zaznaczył jednak, że statystyczne dane dotyczące bezrobocia w subregionie radomskim nie muszą w pełni odzwierciedlać rzeczywistości, o czym może świadczyć m.in. duża liczba wydawanych tam pozwoleń na budowę.
Najwięcej osób pozostających na Mazowszu bez pracy ma wykształcenie gimnazjalne lub niższe oraz zasadnicze zawodowe, jednak w ostatnich kilku latach odnotowywany jest wzrost udziału bezrobotnych z wykształceniem wyższym (najwyższy odsetek wśród bezrobotnych osób z wyższym wykształceniem w końcu grudnia 2013 r. zanotowano w Warszawie - 25,7 proc.). Nie dziwi to o tyle, że w regionie działa ponad 100 szkół wyższych, czyli ok. jedna czwarta wszystkich w kraju.
Zdaniem Strzeleckiego m.in. liczba uczelni decyduje o tym, że na Mazowszu zlokalizowana jest prawie jedna trzecia potencjału naukowo-badawczego kraju. "Warszawa, Siedlce, Radom, Płock - to są ośrodki akademickie, których w takiej liczbie nie mamy w innych regionach. Mamy bazę, w których powinny powstawać innowacyjne rozwiązania techniczne i technologiczne. Tu drzemie potencjał do innowacyjnej gospodarki i to nas wyróżnia wśród innych regionów" - ocenił.
Jak zauważa GUS, wzrost liczby dobrze wykształconych bezrobotnych może wynikać m.in. ze stosunkowo wysokich wymagań dotyczących wynagrodzenia, za które są oni skłonni podjąć zatrudnienie. A średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw od lat jest na Mazowszu wyższe od średniej krajowej.
Statystycznie najwięcej w Polsce zarabia się w Warszawie - średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw jest tu o ponad 1500 zł wyższe niż przeciętnie w kraju. W marcu 2014 r. wyniosło ono w stolicy 5557,31 zł. W tym samym czasie średnia dla Mazowsza wynosiła 5107,18 zł, a dla całej Polski - 4017,75 zł.
Strzelecki zwrócił uwagę, że przez ostatnie 25 lat na Mazowszu wytworzyła się nowa specjalizacja regionu - związana z produkcją owoców i warzyw oraz przetwórstwem rolno-spożywczym. Na Mazowszu zbierane jest blisko 40 proc. krajowych owoców i 15 proc. warzyw.
Choć w latach 2000-2011 liczba pracujących w sektorze rolnictwa na Mazowszu spadła o 33 proc., Mazowsze jest wśród polskich województw na pierwszym miejscu zarówno pod względem powierzchni obszarów wiejskich (zajmują ok. 94 proc. powierzchni województwa), jak i zamieszkującej je ludności (1,8 mln osób, tj. 35 proc. ludności regionu).
W ocenie wojewody mazowieckiego szybki rozwój wiejskich regionów Mazowsza to zasługa m.in. członkostwa w UE. "Wspólna polityka rolna znacząco umożliwiła i przyspieszyła tę zmianę i awans cywilizacyjny wsi. Dystans pomiędzy poziomem życia na wsi i w mieście szybko maleje, usługi publiczne i ich dostępność na terenach wiejskich są coraz lepsze" - powiedział Kozłowski.
Podkreślił, że ostatnie ćwierćwiecze to dla Mazowsza - podobnie jak dla całej Polski - być może okres najlepszego dwudziestopięciolecia w historii ostatnich kilkuset lat. "To jest okres, w którym skróciliśmy znacząco nasz dystans rozwojowy w stosunku do krajów Unii Europejskiej. I w którym Polska znalazła się w gwarantującym nam bezpieczeństwo i rozwój układzie euroatlantyckim" - powiedział.
Jego zdaniem największym walorem Mazowsza jest Warszawa - położona na skrzyżowaniu głównych szlaków ze wschodu na zachód i z północy na południe aglomeracja, która stanowi motor napędowy dla rozwoju całego regionu.
Zwrócił uwagę, że w ciągu ostatnich 25 lat Warszawa stała się stolicą gospodarczą regionu znacznie większego niż Polska. "Giełda warszawska gości spółki z całej Europy środkowej i wschodniej, jest największą giełdą tej części kontynentu i to jest niejako symbol ponadnarodowej roli Warszawy" - ocenił.
Także w ocenie Strzeleckiego ostatnie 25 lat Mazowsza można uznać za sukces tego regionu. Zwrócił uwagę m.in. na znaczący przyrost długości dróg oraz trwającą modernizację linii kolejowych, a także na otwarte w 2012 r. lotnisko w Modlinie, które zostało przystosowane do przyjmowania samolotów o wysokich parametrach.
W jego ocenie rozwój Mazowsza byłby znacznie szybszy, gdyby nie płacone przez województwo tzw. janosikowe, czyli coroczna wpłata do budżetu państwa, przekazywana następnie biedniejszym regionom. Mazowieckie jest jedynym płatnikiem janosikowego.
"Były lata budżetowe, kiedy województwo płaciło blisko 1 mld zł. Od 2008 r. jesteśmy +skubani+ dramatycznie; żeby zapłacić te zobowiązania podatkowe, województwo musi brać kredyt. Takiego absurdu nie ma nigdzie na świecie" - powiedział Strzelecki.
Szansę na zmianę tej sytuacji daje wyrok Trybunału Konstytucyjnego - w marcu br. orzekł on, że przepisy o janosikowym dotyczące województw samorządowych są niezgodne z Konstytucją, ponieważ nie określają żadnych granic wpłat do budżetu. TK dał ustawodawcy 18 miesięcy na ich zmianę.
8911389
1