Potrzeba było 10 lat walki jednej kobiety, by brytyjski rząd zaczął działać w kwestii ograniczenia zużycia pestycydów przez rolników. Na razie to mały krok, bo ogłoszono konsultacje w tej sprawie, ale Georgina Downs, która prowadzi jednoosobową kampanię przeciwko używaniu chemikaliów w pobliżu szkół, domów i miejsc pracy twierdzi, że nie spocznie póki nie wygra.
Determinacja tej młodej kobiety jest ogromna. Sama mieszkała kiedyś na farmie w zachodnim Sussex. Tam przez lata miała styczność z pestycydami i przypłaciła to zdrowiem. Teraz walczy w sądach o zakazanie rozpylania toksyn w pobliżu osiedli, szkół i miejsc pracy.
Dwa lata temu brytyjski sąd najwyższy dał zielone światło do dalszej walki, oceniając materiał dowodowy, jako poważny. Jednak 8 miesięcy później sędziowie uznali, że rząd właściwie chroni swoich obywateli.
Z tym nie mogą zgodzić się ekolodzy, którzy od lat śledzą jakie są konsekwencje rozpylania na polach chemikaliów.
Teraz za sprawą Brytyjki sprawa trafi do Europejskiego trybunału Praw Człowieka.