Japonia pozostaje jednym z ostatnich krajów na świecie, który masowo łowi wieloryby. Choć od 1986 roku funkcjonuje zakaz komercyjnych połowów, rząd japoński utrzymuje, że prowadzi je w celach naukowych.
Japońska flota wielorybnicza co roku w listopadzie opuszcza porty i kieruje się w stronę Antarktyki, by wykorzystać do połowów astronomiczne lato na półkuli południowej. Rybacy pozostają na wodach Oceanu Południowego przez 3 miesiące i wracają do domów w kwietniu.
W tym roku trzy japońskie kutry wielorybnicze wyruszyły z portu Shimonoseki na początku grudnia, by dołączyć do statku matki Nisshin Maru. Rybacy planują złowić ponad 900 płetwali karłowatych oraz 50 finwali.
Termin wypłynięcia japońskiej floty z portu był utrzymywany w tajemnicy, ponieważ obawiano się prób obstrukcji ze strony sprzeciwiającej się wielorybnictwu organizacji Sea Shepherd Conservation Society.
W zeszłym sezonie wielorybnicy schwytali 103 płetwale karłowate, co stanowiło najmniejszy połów od czasu rozpoczęcia odławiania "w celach naukowych" w 1987 roku. Obok trudnych warunków pogodowych, jako główną przyczynę wskazuje się właśnie działalność aktywistów Sea Shepherd. Statki należące do organizacji śledzą kutry wielorybnicze i utrudniają połowy, między innymi poprzez obrzucanie bombami ze śmierdzącym gazem i blokowanie manewrów.
Pomimo użycia kontrowersyjnych metod, przyrównywanych przez wielorybników do praktyk pirackich, organizacjom ekologicznym, takim jak Sea Shepherd czy Greenpeace, w ostatnich latach udało się zwrócić uwagę międzynarodowej społeczności na problem japońskiego wielorybnictwa.
Oficjalnie - ze względu na konieczność stabilizacji ich populacji - komercyjne połowy wielorybów są zakazane od 1986 roku na mocy postanowienia Międzynarodowej Komisji Wielorybnictwa. Wydane przez nią moratorium dopuszcza jednak odławianie tych morskich ssaków w celach naukowych.
W 1987 roku rząd japoński rozpoczął finansowanie programu badawczego na temat wielorybów, na którego potrzeby co roku odławiane są setki zwierząt. Organizacje ekologiczne potępiają tę inicjatywę, argumentując, że program stanowi jedynie pretekst do kontynuowania komercyjnych połowów.
Działalność Japonii spotyka się również ze sprzeciwem ze strony innych państw - między innymi Australii oraz Nowej Zelandii, bezpośrednio zainteresowanych ochroną fauny półkuli południowej. W Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Hadze od 2010 roku toczy się wytoczony przez rząd Australii proces, w którym Japonia oskarżona jest o wykorzystywanie luki prawnej do prowadzenia połowów komercyjnych.
"Trudno znaleźć lepszy przykład na działalność spotykającą się z tak powszechnym sprzeciwem, jak japońska polityka wielorybnicza" - powiedział cytowany przez "The Diplomat" profesor Temple University Japan Jeff Kingston.
"Liczba ludzi w Japonii, którzy czerpią korzyści z wielorybnictwa jest bardzo niewielka, ekonomiczne znaczenie wielorybnictwa - minimalne, a mięso wielorybów stanowi mniej niż 1 proc. spożywanego przez Japończyków białka" - dodał.
Mimo to rząd japoński nie rezygnuje z połowów wielorybów. Zwolennicy wielorybnictwa wskazują, że jest elementem narodowych tradycji, a próby jego powstrzymania - zagrożeniem dla japońskiej kultury.
"Japończycy jedli wielorybie mięso i wykorzystywali ich tłuszcz, tran i kości przez ponad 9 tys. lat" - powiedział rzecznik japońskiego Instytutu Badań Waleni Glenn Inwood.
Komentatorzy zwracają też uwagę, że bezkompromisowa postawa japońskiego rządu wynika z przekory.
"Japonia jest bardzo niesamodzielna, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną. Wielorybnictwo to jedna z niewielu dziedzin, w których może . W pewien sposób międzynarodowa presja podsyca japońską zawziętość" - powiedział mieszkający w Tokio korespondent David McNeill.
Według informacji organizacji International Fund for Animal Welfare, masowe połowy wielorybów obok Japonii prowadzą jeszcze dwa państwa: Norwegia i Islandia.
8801752
1