Beztroska Ministerstwa Rolnictwa. Jeszcze w czerwcu mieszkańcowi podkieleckiej miejscowości przysługiwała premia za zalesianie pola. We wrześniu już nie
Rusza nowa tura dopłat dla rolników na lata 2007-2013 za to, że zalesią swoje ziemie. Przez pierwszych pięć lat należy się im finansowe wsparcie, a przez następnych 10 lat tzw. premia zalesieniowa. Mogą dostawać ją tylko ci, którzy osiągali z rolnictwa odpowiedni dochód.
- Spełniałem kryteria i złożyłem wniosek o premię. A kiedy we wrześniu poszedłem do ARMiR-u, powiedzieli mi, że już ich nie spełniam, bo minister zmienił rozporządzenie - denerwuje się pan Dariusz. Za posadzenie lasu na swoich dwóch hektarach liczył na 1000-1400 zł rocznie.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa z 18 czerwca premia zalesieniowa należy się "rolnikowi uzyskującemu co najmniej 20 proc. dochodów z rolnictwa". - Ma ona zrekompensować straty, jakie ponosi z tego, że nie uprawia ziemi, tylko posadził na niej las. A jak ktoś tylko po prostu miał jakiś grunt i posadził na nim las, premii dostać nie powinien - tłumaczy Sebastian Nowaczkiewicz ze świętokrzyskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Tymczasem 21 września, na tydzień przed upływem terminu składania wniosków, minister rolnictwa zmienił własne rozporządzenie podnosząc próg z 20 do 25 proc. dochodów. W ten sposób z grona osób uprawnionych do premii wykluczył sporą grupę tych, którzy wnioski już złożyli.
Ministerstwo zrzuca winę na... Unię Europejską. - Zmiana progu uprawniającego do uzyskania premii zalesieniowej jest wynikiem uzgodnień z Komisją Europejską w ramach negocjacji Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Słowo "rolnik" oznacza osobę, która zasadniczą część swojego czasu pracy poświęca na działalność rolniczą i uzyskuje z niej znaczną część swoich dochodów według szczegółowych kryteriów określonych przez państwo członkowskie. Zgodnie ze stanowiskiem Komisji Europejskiej za znaczącą część dochodu z produkcji rolniczej uznano uzyskanie minimalnego poziomu 25 proc. Dlatego konieczna była nowelizacja rozporządzenia ministra rolnictwa - pisze Iwona Chromiak z biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Czy nie można było tego przewidzieć i nie wprowadzać takiego zamieszania? - Zgadzam się. Można było od razu ustawić taką granicę w czerwcu - uważa Nowaczkiewicz. Dodaje, że tej granicy nie można było wprowadzić od przyszłego roku, a w tym roku przyjmować wnioski według czerwcowego rozporządzenia. Na taką niespójność nie zgodziłaby się Unia.
6435335
1