Jak niektórzy przetwórcy naciągają klientów

Z czego może składać się surowy boczek? Okazuje się, że nie tylko boczku, ale także z wody i soli.

Rolniczka z gminy Wąbrzeźno nadziwić się nie może, że z boczku kupionego w sklepie, na patelni wypływa woda. - Jak się zarżnie własnego świniaka, to podczas podsmażania mięsa takiego problemu nie ma - twierdzi kobieta. - A to dowód, że nawet do surowego mięsa w zakładach mięsnych coś wstrzykują.

Jeden z przedstawicieli branży mięsnej (nazwisko znane redakcji) przyznaje, że niektórzy przetwórcy w nieuczciwy sposób starają się zwiększyć wagę towaru: - Za kilkadziesiąt tysięcy złotych kupują specjalne maszyny, przy pomocy których wstrzykują do 5 procent wody z solą. Starają się, by soli nie było więcej niż jeden procent. Tak niewielkiej ilości konsument nie wyczuje, a wodę to zatrzyma. Dzięki temu, tanim kosztem zwiększy się waga towaru.

- Wprowadzanie do obrotu mięsa (jako mięsa surowego), które w sposób sztuczny "nafaszerowano" solą lub jej roztworem jest nielegalne - twierdzi Tomasz Ciesielski , rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy. - Po wstrzyknięciu do boczku wody z solą na etykiecie powinien widnieć napis: "boczek garmażeryjny", a nie surowy - dodaje nasz informator z branży mięsnej.

Zdaniem rzecznika, klient który stwierdzi, że kupił towar o złej jakości lub o innym składzie powinien jak najszybciej (a najpóźniej 3 dni od dnia sprzedaży) skierować swoje roszczenia do sprzedawcy.

Inspekcja handlowa systematycznie kontroluje sklepy i hurtownie mięsne. W pierwszym kwartale zbadała 15 partii wędlin i zakwestionowała jakość aż 9 z nich. Zastrzeżenia dotyczyły głównie zbyt dużej zawartości skrobi i wody, a zbyt niskiej białka, co świadczy o tym, że niektórzy producenci starają się, by w wyrobach mięsnych mięsa było jak najmniej.