Minęły czasy, kiedy to o dostaniu się na wymarzony kierunek studiów decydował szereg czynników, nie do przejścia dla zwykłego szaraczka. Mam na myśli nie tylko poziom wiedzy, znajomości, koneksje, grubość wręczonej koperty, ale również miejsce zamieszkania, czy pochodzenie.
Dzisiaj już nie ma takich problemów. Powstaje coraz więcej niepaństwowych uczelni wyższych, które kończąc można uzyskać tytuł inżyniera o różnej specjalności lub magistra wielu dziedzin nauki. Mówiąc wprost - dzisiaj nie jest problemem zostać informatykiem, polonistą, politologiem, dziennikarzem, ekonomistą, stomatologiem, socjologiem....długo można by tak wymieniać.
Nasuwa się jednak pytanie jaki jest poziom takich placówek?
Niewątpliwie edukacja w nich ma swoje plusy i minusy. Jakie? To zależy, kto na to patrzy i z jakiej perspektywy.
Jeżeli chcemy mieć tylko "papierek", który ma tylko pomóc nam w znalezieniu pracy, awansie, nie zależy nam na poszerzeniu swojej wiedzy, bez problemu znajdziemy pośród obszernej oferty uczelni prywatnych takie, które zadbają, aby ich "kochany" student, systematycznie powiększający ich konto bankowe, nie natrudził się za bardzo.
Osobiście znane mi są przypadki, gdzie prowadzący pewnej uczelni, osobiście dzwonią do swoich uczniów, przypominając im o upłynięciu terminu oddania pracy zaliczeniowej, zaliczenia przedmiotu. Nie ma Pan/Pani czasu? Pracuje? Ma problemy ze znalezieniem materiałów? Nie może sobie poradzić? Rozumiem, nic nie szkodzi, proszę wpaść w wolnej chwili do mnie do gabinetu, przygotuję dla Pani/Pana materiały, dam wzorzec pracy, dzięki któremu nie będzie problemu z poradzeniem sobie z projektem.
Zaliczenie? Kiedy będzie Pani/Pan miała czas, w piątek? nie? to może w sobotę pomiędzy zajęciami? Oczywiście nie ma problemu, 10 minut bez problemu starczy.
Straszne i przerażające, prawda?
Ale jak wszystko w naszym życiu, jest też druga strona medalu, na szczęście w tym przypadku pozostała nam jeszcze ta jaśniejsza.
Dzięki pieniążkom studentów, uczelnie mają możliwość wyposażenia (o ile chcą) pracowni w jeżeli nie najnowocześniejszy sprzęt, to na pewno w taki, którego nie powstydziłaby się żadna uczelnia państwowa, polska czy też zachodnia.
Prawda bowiem jest w stwierdzeniu, "pieniądze to możliwości". W przypadku uczelni prywatnych, daje to możliwość zatrudnienia najlepszych specjalistów, najwybitniejszej kadry naukowej. Tutaj już nie spotyka się 3 studentów informatyki pracujących na jednym komputerze, nie brakuje odczynników w laboratorium, studenci mają możliwość odbycia ciekawych praktyk, również zagranicznych.
Uczelnia taka na pewno zadba, aby jej absolwenci znajdowali się na pewnym "poziomie", przecież to będzie ich chodząca reklama. Na takiej uczelni nie ma taryf ulgowych, studenci czasami muszą kilkakrotnie podejść do egzaminu/zaliczenia, aż prowadzący uzna że student przynajmniej w stopniu zadawalającym posiadł wiedzę z danego przedmiotu, że nie przyniesie mu wstydu.
No cóż, jak zwykle wybór należy do nas samych. Pragnę tylko zwrócić uwagę, że w większości zachodnich renomowanych uczelni jest czesne, którego wysokość często świadczy o renomie placówki. A u nas? Są to kolejne instytucje zarobkujące, które w większości przypadków znikają z rynku po kilku latach.