Czy spożywanie energy drinków jest bezpieczne? - pyta portal Onet.pl Dziś zastanawiają się nad tym Amerykanie i Kanadyjczycy, a nie tak dawno robili to Europejczycy. Efekt jest taki, że w Norwegii, Danii i Islandii można je kupić jedynie w aptekach, a ich sprzedaż we Francji do 2008 roku była zakazana.
Po drugiej stronie oceanu popularne napoje energetyzujące znalazły się niedawno na cenzurowanym. Część amerykańskich polityków coraz głośniej mówi bowiem o tym, by wprowadzić ograniczenia w ich sprzedaży, gdyż mogą stanowić zagrożenie dla naszego zdrowia, a nawet życia. Skąd tak radykalny wniosek? Wszystko za sprawą tajemniczych zgonów, wywołanych rzekomym spożyciem popularnych energizerów.
Sprawie po raz kolejny przyjrzało się amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA - Food and Drug Administration). Agencja rozpoczęła badanie 11 zgonów, na terenie Stanów Zjednoczonych, które miały miejsce od 2009 roku. Na ostateczny raport z badań musimy jednak jeszcze zaczekać.
Efekt jest taki, że kilka prowincji Kanady już planuje wprowadzenie zakazu sprzedaży niektórych napojów energetyzujących lub co najmniej umieszczenie na nich stosownych ostrzeżeń.
A jak wygląda sprawa uregulowań prawnych na Starym Kontynencie? Na terenie Unii Europejskiej nie ma jednoznacznej definicji napoju energetyzującego, podobnie jak szczegółowych przepisów dotyczących ich składu czy oznakowania. I tak We Włoszech i Francji wprowadzenie na rynek energy drinka wymaga zezwolenia Ministra Zdrowia, w Austrii i Belgii napoje te są traktowane jako środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego, zaś w Niemczech są one uznawane za zwyczajne napoje. Co ciekawe do 2008 r. ich sprzedaż we Francji była nielegalna, a w Norwegii, Danii i Islandii można je kupić jedynie w aptekach.