Pani Barbara z lubelskich Bronowic, kupiła w supermarkecie Champion dwadzieścia jaj. Dopiero w domu spostrzegła datę przydatności do spożycia umieszczoną na pudełku. Jaja były przeterminowane. Zadzwoniła do redakcji Dziennika Wschodniego. - Nie noszę do sklepu okularów, więc nie widziałam daty wcześniej. Ale myślałam, że w tak dużym sklepie nie sprzedaje się jedzenia po terminie podanym na opakowaniu.
Redaktorzy Dziennika natychmiast udali się do supermarketu. Wszystkie jaja produkowane przez firmę "Ekoferma” miały stempel: "najlepiej spożyć przed 13 lipca”. Zadzwonili do sklepu. Po ich telefonie jajka zniknęły z półek, a dyrekcja Championa zaprzeczyła, żeby kiedykolwiek pojawiła się tam taka żywność.
Fakt, że redaktorzy zakupili jaja i mieli na to dowód w postaci paragonu był dla dyrekcji mało przekonującym argumentem. - To niemożliwe - powiedziała Barbara Kuśmińska, dyrektor supermarketu. - U nas nie ma nieświeżych jaj. A wszelkie pytania proszę kierować do centrali w Warszawie. Numer znajduje się w książce telefonicznej.
- Taki towar mógł się znaleźć w sklepie, ale tylko przez przypadek - mówi Beata Tomaszek, p.o. rzecznik. - Winny jest pracownik odpowiadający za ten dział.
Firma ma też garść "złotych rad” dla klientów. - Klient powinien patrzeć, co kupuje. Jaja to nie serek, który się zjada następnego dnia. Leżą dłużej w lodówce, więc trzeba patrzeć na datę ważności, jak się robi zakupy - poucza Tomaszek.
A jeśli do sklepu trafi starsza osoba, która na zakupy nie zabrała okularów?