Dyskusja w izraelskim parlamencie nad raportem w sprawie obniżenia cen żywności cały czas budzi wiele emocji. Politycy tego kraju zastanawiają się, jak wpłynąć na obniżenie szaleńczo galopujących cen żywności, nie powodując jednocześnie masowych zwolnień w przemyśle spożywczym.
Członkowie Komisji Finansowej izraelskiego parlamentu wyrazili swój sceptycyzm odnośnie konkluzji Komisji Kedmiego na temat przemysłu spożywczego twierdząc, że mogą one doprowadzić do masowych zwolnień, nie osiągając przy tym swego głównego celu – obniżenia cen żywności.
Komisja Kedmiego przedłożyła swój raport przed dwoma tygodniami zalecając, między innymi, uregulowanie stosunków dostawca-sprzedawca oraz podjęcie szeregu kroków zapobiegających nadmiernej koncentracji na rynku spożywczym, włącznie z usuwaniem barier utrudniających wchodzenie na rynek nowym dostawcom i wspomaganiem małych dostawców.
Raport wymienił także kilka przyczyn, dla których żywność w Izraelu jest droższa, niż przeciętnie w krajach OECD, a wśród nich fluktuację izraelskiej waluty, koszty utrzymywania i badania koszerności oraz zapewnienia, aby żywność była bezpieczna.
Członkowie Komisji Finansowej skrytykowali także propozycję redukcji importowych ceł ochronnych, twierdząc, że to nie one są powodem wysokich cen, lecz nadmierna monopolizacja w tej branży i bliska współpraca między największymi producentami.
Natomiast wiceprezydent Federacji Izraelskich Izb Handlowych stwierdził, że wnioski Komisji Kedmiego są do zaakceptowania i dodał, że redukcja ceł importowych jest najlepszą drogą do pobudzenia konkurencji na rynku spożywczym i obniżenia ceł. Odrzucił on także pomysł wprowadzenia dyferencjalnego podatku VAT na produkty spożywcze.