Władze białoruskiego miasta Mohylew wpadły na oryginalny pomysł walki z ludźmi nie płacącymi za usługi mieszkaniowe. Na sprzedawanych w sklepach butelkach z najtańszym białoruskim winem owocowym pojawiły się nalepki, przypominające o konieczności uiszczania opłat komunalnych.
Na nalepce jest duży napis "Wyjście zawsze można znaleźć", a dalej apel "Opłacajcie o czasie usługi komunalne". Zaś u dołu nalepki podany jest adres, pod którym można uzyskać poradę w przypadku powstania długu za usługi komunalne.
Z takich naklejek są zadowoleni również sprzedawcy. Jak informują białoruskie media, najtańsze wina kupują teraz nie tylko amatorzy tego trunku, ale również niepijący na prezenty. Butelka wina kosztuje 3260 rubli czyli równowartość 2 złotych.
Na Białorusi najtańsze wina owocowe piją najczęściej najmniej zarabiający lub alkoholicy. Właśnie ci ludzie często zalegają z opłatami komunalnymi.
U wschodnich sąsiadów Polski najtańsze wina potocznie nazywane są "czerniłami" . Według jednej z wersji, nazwa ta pochodzi od tego, że w byłym Związku Radzieckim wina te miały kolor atramentu. A atrament to po rosyjsku "czerniła".