Giełdowa spółka zamierza przejąć czołowego producenta mięsa indyczego za wschodnią granicą. To sposób na ominięcie blokady eksportu.
Wszystko wskazuje na to, że notowany na warszawskiej giełdzie producent i przetwórca drobiu z Olsztyna pójdzie w ślady PKM Duda, który kupił w lutym zakłady mięsne na Ukrainie.
Kierunek wschód
Jak nieoficjalnie dowiedział się „PB” ze źródeł ukraińskich i polskich Indykpol sfinalizuje wkrótce przejęcie czołowego producenta mięsa indyczego na Ukrainie. Celem przejęcia mają być m.in. fermy indyków, a także zakład uboju w centralnej części kraju.
— Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam — mówi Piotr Kulikowski, prezes Indykpolu. To nie wszystko. Z informacji „PB” wynika, że Indykpol ma na Ukrainie tworzyć kolejne fermy, a także uruchomić nowoczesny zakład uboju i rozbioru.
Eksperci nie są zaskoczeni planami inwestycji.
— Produkcja drobiu na Ukrainie nie jest za dobrze rozwinięta, a to pięćdziesięciomilionowy rynek z dużym potencjałem — mówi Rajmund Paczkowski, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa oraz dyrektor generalny Płockich Zakładów Drobiarskich Sadrob.
Dodaje, że Ukraina jest perspektywiczna także ze względu na dużą podaż zbóż, które są głównym składnikiem pasz i stanowią ponad 50 proc. kosztów produkcji drobiu.
— Gdyby klimat był tam trochę cieplejszy, kraj ten mógłby się stać europejską potęgą w produkcji drobiarskiej, choć nie na taką skalę jak Brazylia, gdzie zbiorów zbóż dokonuje się dwa razy w ciągu roku — mówi Rajmund Paczkowski.
Ryzyko polityczne
— Ukraina to jeden z najlepszych rynków do inwestowania w naszym regionie. Chcemy stać się dużym graczem na tamtejszym rynku mięsa, dlatego planujemy kolejne przejęcia — mówi Maciej Duda, prezes PKM Duda. Dodaje, że przedstawiciele firmy szukają tam m.in. ferm do przejęcia.
Eksperci podkreślają, że dla branży mięsnej produkcja u naszego wschodniego sąsiada to furtka do ekspansji na rynkach wschodnich. Trzeba bowiem pamiętać, że zarówno rynek rosyjski, jak i od niedawna rynek ukraiński są przed polskimi eksporterami mięsa zablokowane. Robieniu interesów na Ukrainie towarzyszy jednak także sporo obaw, m.in. o zmiany warunków prowadzenia działalności gospodarczej.
— Rynek ukraiński jest ryzykowny z powodu niestabilnej sytuacji politycznej — mówi Rajmund Paczkowski.
— Klimat inwestycyjny powinien się poprawić w drugim półroczu po uformowaniu koalicji rządzącej — mówi Ihor Maruszeczko prowadzący internetowy serwis gospodarczy ukraina.net.pl.
Dodaje, że polskie inwestycje nie są wcale tak duże, jak się powszechnie uważa. — Polskie firmy przyjęły postawę wyczekującą. Zamiast inwestycji nastawiają się na handel. Poza tym swoje działania prowadzą wyjątkowo dyskretnie, pewnie z obawy przed polską konkurencją — mówi Ihor Maruszeczko.