Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Idzie jesień worek jabłek niesie ...

12 września 2003

Zaczyna się jesień, jak wiadomo jest to czas wytężonej pracy dla sadowników. Tegoroczny zbiór jesiennych owoców jest to już, można by rzec "ostatni, jedynie polski zbiór płodów rolnych" przed naszą integracją z Unią Europejską. Jak będzie wyglądał rynek owoców i warzyw po integracji?

Jak twierdzą specjaliści od rolnictwa i integracji, całe polskie rolnictwo skorzysta na członkostwie naszego kraju we Wspólnocie. Jednakże zyski jakie odniosą poszczególne branże, z pewnością będą zróżnicowane. Sugeruje się, że wśród najbardziej zadowolonych mogą znaleźć się rodzimi producenci warzyw i owoców. Muszą oni jednak pamiętać, że stanie się tak pod warunkiem, iż będą umieli w pełni wykorzystać możliwości rozwoju tego sektora.

Włochy i Hiszpania będące liderami tej branży w UE, produkują po blisko 10 mln ton owoców rocznie. Jak wskazują statystyki, Polska nie jest takim potentatem w tej dziedzinie, w latach 90-tych produkowaliśmy średnio po 2,3 mln ton owoców rocznie. Jednakże w rekordowym 2001 roku zbiory owoców w naszym kraju osiągnęły poziom 3,4 mln ton. Jak twierdzą specjaliści, stwarza to nadzieję, że po integracji znajdziemy się w grupie średnich producentów owoców (wspólnie z Grecją czy Francją).

Jednakże, jeżeli wierzyć wyliczeniom, możemy być dumni ze swoich sadowników, bo choć ogólne rozmiary produkcji owoców plasują nas gdzieś pośrodku stawki, to jednak jeżeli chodzi o produkcję jabłek wyrastamy na potęgę. Zarówno w Polsce jak i w UE najwięcej zbiera się jabłek, jednak ich udział w zbiorach owoców ogółem, wynosi u nas 70 %, podczas gdy w krajach Unii tylko 25 %. Z oczywistych względów (o różnicach klimatycznych chyba każdy słyszał już w podstawówce) w UE, w następnej kolejności po jabłkach, najwięcej uprawia się cytrusów, brzoskwiń, winogron czy choćby gruszek. U nas kolejne miejsca zajmują truskawki, porzeczki, śliwki i gruszki. Te różnice w produkcji owoców pomiędzy Polską a UE, mogą stać się dla naszych sadowników zarówno szansą jak i zagrożeniem. Z jednej strony, daje nam to możliwość zdobywania nowych rynków. Trzeba jednak pamiętać, że do osiągnięcia tego celu niezbędne jest przyciągnięcie nowych konsumentów, co może okazać się trudne z uwagi na ich odmienne przyzwyczajenia żywieniowe czy preferencje smakowe.

Słabością polskiego sadownictwa jest jego rozproszenie, uniemożliwia to lub znacznie utrudnia, zgromadzenie dużych partii towaru o jednolitych parametrach jakościowych. Poza tym, rozproszenie to negatywnie wpływa także na wydajność produkcji z jednostki powierzchni uprawnej.

Jednakże z drugiej strony, produkcja owoców i warzyw w Polsce, z pewnością w chwili obecnej, jest tańsza niż na zachodzie czy południu Europy. Niższe koszty robocizny to zasadnicza przewaga polskich sadowników. Również i walory smakowe naszych owoców, w opinii przeważającej części ekspertów, przewyższają smak "pędzonych" chemicznie czy transgenicznie produktów z UE.

Miejmy nadzieję, że atuty którymi dysponują polscy sadownicy, pozwolą im na skuteczna konkurencję w nowej rzeczywistości po integracji i że w przyszłym roku, na jesień będą oni mogli nas nadal, z powodzeniem kusić smakiem polskich, jesiennych jabłek. Czego życzę sadownikom, sobie i Tobie drogi czytelniku.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę