Trudno o większy dowód arogancji. Minister pracy zupełnie wprost mówi, że nie będzie szukał Polakom zajęcia. – Nie jestem od szukania każdemu pracy – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz (32 l.)
Skoro tak, to po co nam w ogóle minister pracy i jego resort? - pyta FAKT.pl
Może lepiej go zlikwidować i przeznaczyć te pieniądze na tworzenie miejsc zatrudnienia dla bezrobotnych Polaków – których mamy już grubo ponad dwa miliony! I to nie licząc kolejnych 2-3 milionów osób, które za chlebem musiały wyjechać na obczyznę.
Ale młody i pochodzący z bogatego domu polityk PSL – minister Kosiniak-Kamysz – jest zadowolony z sytuacji na polskim rynku pracy. – Trudno nie zauważyć ogromnego sukcesu, jakim jest to, że dziś pracuje najwięcej Polaków w historii. Mamy prawie 9 mln umów na czas nieokreślony, ponad 3 mln umów na czas określony, do tego dochodzi ok. 800 tys. umów o dzieło i zleceń, jeśli dodamy do tego osoby, które prowadzą własny biznes lub są samozatrudnione, wychodzi, że dziś w Polsce pracuje kilkanaście milionów osób – chwali się propagandzista w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
I z bezczelną arogancją dodaje, jaka jego zdaniem jest jego rola jako ministra pracy. – Na pewno nie kogoś, kto ma każdemu znaleźć pracę Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w ciągu roku przybyło 183 tys. bezrobotnych, a tylko od początku roku do marca firmy zgłosiły do zwolnienia 21 tys. pracowników! Bez pracy – oficjalnie – jest w sumie 2,2 mln osób.