Czas na wnioski po spisie rolnym. Trzeba było się dobrze spisać, ale czy rzeczywiście się to udało? Odpowiedź poznamy za miesiąc. Dziś można powiedzieć jedno. Z możliwości elektronicznego samopisu skorzystało niecałe 40 tysięcy rolników. Prawie wszyscy czekali na rachmistrzów.
Marta Plecha to jedna z ośmiu rachmistrzów w Gminie Garbów na Lubelszczyźnie. W ciągu dwóch miesięcy odwiedziła ponad 100 gospodarstw rolnych.
Marta Plecha, rachmistrz w gminie Garbów: generalnie ludzie byli przygotowani. Dobrze nastawienie do rachmistrzów.
Ale nie wszędzie konieczna była wizyta rachmistrzów. Niektórzy zdecydowali się na tak zwany samopis przez Internet.
dr Krzysztof Markowski, dyr. Urzędu Statystycznego w Lublinie: jeżeli chodzi o województwo lubelskie to mamy najwięcej rolników, którzy spisali się przez Internet. Co prawda to jest ponad 4 tysiące, ale to najwięcej w Polsce.
W innych województwach było już znacznie gorzej. To co zaskoczyło to niewielka liczba rolników, którzy ujawniali stan własnego gospodarstwa przez Internet. Wygląda na to, że posiadanie komputera lub dostęp do sieci wciąż jest sporym problemem.
Wiesław Łagodziński, Główny Urząd Statystyczny: ponad 94% spisało się przez rachmistrzów, niewielki procent to byli ludzie, którzy się spisali przez telefon lub Internet.
Zdobyte informacje o stanie polskiego rolnictwa posłużą nie tylko w tworzeniu wielkiej, wspólnej polityki rolnej ale także przydadzą się na niższych szczeblach.
Kazimierz Firlej, wójt gminy Garbów: zobaczymy, jakie przemiany na wsi zachodzą, że coraz więcej ludzi żyje z innych źródeł dochodu, że jednak to rolnictwo tradycyjne odchodzi do lamusa.
W ciągu niespełna dwóch miesięcy rachmistrzowie odwiedzili blisko 2 miliony gospodarstw. Powszechny spis rolny kosztował nas 200 milionów złotych.
9555579
1