Przeciętny klient ma małe szanse, by zyskać na obniżce prowizji za dokonywanie płatności kartą, która właśnie weszła w życie. Przed nami batalia między przedsiębiorcami i agentami rozliczeniowymi. Stracą banki wydające plastiki z logo Visa, czy Mastercard.
Jeszcze 2 lata temu opłaty za płatności kartą w Polsce były najwyższe w UE. Teoretycznie sytuacja jest prosta - w zeszłym roku posłowie zdecydowali, że od stycznia 2014 r. organizacje płatnicze, jak Visa czy Mastercard, mają pół roku na obniżenie stawek opłat interchange. Zgodnie z nowymi regulacjami mogą one wynosić maksymalnie 0,5 proc. wartości transakcji.
Dotychczas interchange, która jest jednym z głównych składników opłat, jakie ponoszą właściciele placówek umożliwiających płatności kartą, wynosiła 1,2-1,3 proc. Pozostałe składniki to opłaty procesingowe i marża agenta rozliczeniowego. W sumie przez to, że płacimy kartą sklepy musiały oddawać ok. 2 proc. wartości każdej transakcji. Kosztami tymi w ostatecznym rozrachunku obciążani są konsumenci pod postacią wyższych cen.
Półroczny okres przejściowy właśnie się skończył, można by więc zakładać, że placówki handlowe odczują zaraz finansową ulgę, z której być może skorzystają też ich klienci. Niestety, przeciętny Kowalski ma najmniejszą szansę na to, że zauważy poprawę w swoim portfelu i to nie tylko dlatego, że jest na samym końcu łańcuszka, na który składają się sklepy, organizacje płatnicze, agenci rozliczeniowi i banki.
Obniżka, do której właśnie dochodzi, jest już drugą w ciągu kilkunastu miesięcy. Efekty pierwszej nie napawają jednak optymizmem. Z badania, które na grupie ok. 1 tys. przedsiębiorców przeprowadził Związek Pracodawców i Przedsiębiorców (ZPP) wynika, że bardzo mało firm odczuło zmniejszenie opłaty interchange. "Po roku obniżonego interchange o 0,5 proc. zaledwie 15 proc. firm stało się w jakimś zakresie beneficjentem tej obniżki" - powiedział PAP dyrektor ds. relacji publicznych w ZPP Marcin Nowacki.
Przyczyną było to, że agenci rozliczeniowi, którzy również czerpią korzyści z płatności kartą, zwiększyli swoje zyski. Winni byli też sami przedsiębiorcy, którzy nie domagali się aktywnie obniżenia opłat i nie szukali nowych, tańszych agentów rozliczeniowych. Na to wszystko nakłada się też słabość rynku - wprawdzie w Polsce jest kilkunastu agentów rozliczeniowych, ale - jak podkreśla Nowacki - zaledwie cztery firmy kontrolują 80 proc. rynku.
Z informacji Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego wynika, że 79 proc. przedsiębiorców nigdy nie zmieniło agenta rozliczeniowego, a 15 proc. zrobiło to tylko 1 raz. Nieco ponad połowa badanych przedsiębiorców (57 proc.) słyszało w ogóle o ustawie ograniczającej opłatę interchange do 0,5 proc.
"Byłoby bardzo niekorzystne dla rynku, gdyby agenci rozliczeniowi nie dostosowali oferty rynkowej do narzuconej organizacjom kartowym obniżki i skorzystali z faktu, że nowelizacja ustawy o usługach płatniczych nie przewiduje sankcji za złamanie jej przepisów" - podkreśla Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.
Zmniejszenie opłaty interchange wpłynie na sytuację banków, które wydają karty płatnicze. Jak szacuje wiceprezes Związku Banków Polskich Mieczysław Groszek, w skali roku zmiany mogą kosztować sektor od 500 do 700 mln zł. Nic zatem dziwnego, że menadżerowie już szukają możliwości rekompensaty tych strat.
"Od półtora roku systematycznie co kwartał rosną opłaty bankowe, opłaty kartowe, za wydanie karty, pojawiają się nowe opłaty, których dotychczas nie było" - wylicza Nowacki ze Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. Koszty związane z użytkowanie kart, które dotychczas ponosiły placówki handlowe, są powoli przerzucane na klientów.
"Klient indywidualny na pewno nie będzie beneficjentem tej zmiany. Mam nadzieję, że mały biznes już tak, ale to dłuższa perspektywa" - dodał Nowacki.
Dyrektor ds. koordynacji projektów w Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Karol Stec zwrócił uwagę, że teraz, po obniżce interchange, ruch powinien należeć do przedsiębiorców. Powinni się oni domagać aneksów obniżających opłaty od agentów rozliczeniowych. "To jest okres walki" - powiedział PAP Stec.
"Z punktu widzenia sklepu niższe opłaty to dodatkowe pieniądze, które można inwestować w asortyment, promocje skierowane do klientów, ewentualnie w budowę, czy wynajem nowych sklepów" - wylicza Stec. Zauważył, że przez zmiany, jedna z największych sieci handlowych w Polsce, czyli Biedronka, zdecydowała się na wprowadzenie terminali płatniczych.
8931761
1