Miesiąc temu ruszyła Aukcja Rybna w Ustce i mimo obaw właścicieli i niechęci rybaków, oferta jest bardzo bogata, ceny opłacalne a handel kwitnie.
Kiedy pogoda sprzyja połowom dziennie sprzedaje się tam około 130 ton różnych gatunków ryb. A ceny zachęcają do sprzedaży, bo przed świętami wzrosły nawet o kilkadziesiąt groszy. Podrożały najpopularniejsze polskie ryby - śledzie bałtyckie, miesiąc temu płacono za nie niecałe 90 gr., teraz nawet złotówkę 20 groszy za kilogram.
Gorzej jest z łososiami bałtyckimi, które kosztują około 12 złotych za kilogram. Ich największy konkurent łosoś norweski jest tańszy nawet o 4 zł, a to oznacza, że na tym rynku są ceny dumpingowe - mówią rybacy.
Karp nie powiedział co myśli o świętach, ale, wątpliwości co do tego, że jest królem zarówno rynków hurtowych, jak i rybnych sklepów całej Polski nie miał. Jak na króla przystało pływała dumnie w dużych sklepowych wannach i cieszy się wśród kupujących największą popularnością. Ceny w ostatnich dniach zaczęły spadać i za kilogram żywych karpi zapłacimy już 8-9 zł, to o 3 zł taniej niż tydzień temu. Właściciele hipermarketów przewidują, że do piątku sprzedadzą około tysiąca dwustu ton samych karpi.
Ci, którzy za karpiem nie przepadają, na święta chętnie kupują filety z łososia, morszczuka i mintaja. Dobrze sprzedają się dorsze i pstrągi. Jedyną rybą jaka na pewno znajdzie się każdym polskim stole jest śledź. Można go kupić pod każdą postacią. Dużym zaskoczeniem jest to, że na piątym miejscu pod względem popularności znalazły się krewetki. Być może w przyszłości zajmą jeszcze wyższe pozycje.