Firmy systematycznie zwiększają zatrudnienie, a podwyżki, jakie dostają pracownicy - choć umiarkowane - są jednak wyższe od inflacji.
Kolejny miesiąc z rzędu dane GUS o zatrudnieniu są krzepiące - w sektorze przedsiębiorstw przybywa etatów. W maju wzrost w ujęciu rocznym wyniósł 1,6 proc., czyli był nieznacznie wolniejszy niż w kwietniu. W porównaniu z kwietniem przybyło 2 tys. etatów, a w ciągu ostatniego roku 75 tys. (dotyczy to firm zatrudniających przynajmniej 10 osób, bez np. sektora finansowego, rolnictwa, sfery budżetowej).
Poprawa sytuacji na rynku pracy jest jednak bardzo powolna i nie przynosi przełomu. W tym roku przyrost liczby etatów między kwietniem a majem był mniejszy niż w 2004 r.
Z drugiej jednak strony przeciętne wynagrodzenie rośnie szybciej niż wynosi inflacja, dzięki czemu pieniędzy w naszych portfelach przybywa. Majowe średnia pensja brutto wyniosło 2424 zł i była o 3 proc. wyższe niż przed rokiem. Roczny wskaźnik inflacji wyniósł zaś w maju 2,5 proc.
Wzrost zatrudnienia i płac realnych daje nadzieję na odbudowywanie się konsumpcji prywatnej, która jest obecnie bardzo słaba. - Można obliczyć, że w maju fundusz płac, czyli łączna kwota przeznaczona na wynagrodzenia, zwiększył się realnie o 2 proc. Ostatni raz taki wzrost mieliśmy w pierwszym kwartale 2004 r., po czym w drugiej połowie 2004 r. fundusz ten malał - mówi Rafał Benecki, ekonomista banku ING BSK.